Kości, które nosisz w kieszeni
Książka Łukasza Barysa „Kości, które nosisz w kieszeni” jest dokładnie taka, jak się spodziewałam - dziwna, mroczna i bardzo poetycka. Historia opowiedziana w niewielkim formacie, na zaledwie 140 stronach jest przepełniona codziennym dramatem smutnego życia dzieci wychowywanych przez starsze rodzeństwo, babcie, koleżanki babć i sąsiadki. To jest dramat, który rozgrywa się na naszych oczach, w tej samej klatce schodowej, na podwórku obok, na placu zabaw i szkolnym boisku. Przymykamy oko, wsłuchujemy się w inne dźwięki, uliczny gwar, wesołe okrzyki naszych dzieci, ale te wszystkie umorusane, obszarpane Dżesiki, Brajany, Waneski, których nikt nie woła, wydają nieprzyjemny dźwięk, próbując coś światu powiedzieć, to brzmi jak zderzające się kości w kieszeni. Stuk-stuk jestem tu.