Amerykańska sielanka
Ameryka - słowo będące u nas synonimem bogactwa, dostatku, wielkich możliwości. Przez lata nasi przodkowie emigrowali tam w pogoni za lepszym życiem. Od tego zaczęliśmy naszą rozmowę o powieści Philipa Rotha “Amerykańska sielanka”. Książka nam się spodobała, chociaż z jej czytaniem było trochę ciężko. Może przytłaczać natłok szczegółów, drobiazgowych opisów, licznych dygresji i wspomnień, bez żadnego porządku i chronologii. Niekiedy wkrada się tu nawet pewien chaos. Trzeba zatem bardzo uważnie śledzić tok narracji i podążać za narratorem pierwszoosobowym, w części pierwszej “Raj zapamiętany”, a potem trzecioosobowym w rozdziałach “Upadek” i “Raj utracony”.