Aktualności

09.08.2020

Bitwa Warszawska (cz. I). Andrzej Chwalba: Polscy twórcy mieli nieskromny udział w polskiej i warszawskiej wiktorii

„Zmagania wojenne raczej nie służą sztuce i wysokiej kulturze” – pisze wybitny historyk, prof. Andrzej Chwalba w pierwszej odsłonie cyklu Instytutu Książki z okazji stulecia Bitwy Warszawskiej.

W czasie wielkich konfliktów, takich jak choćby wojna polsko-bolszewicka twórcy dostarczają dzieł użytecznych z punktu widzenia chwili. I to ona decyduje, co nie wyklucza, że wówczas mogą powstać wspaniałe prace. Czy takie wówczas powstały? Oceniając w kategoriach artystycznych trudno byłoby wskazać dzieła wywołujące entuzjastyczne opinie krytyków oraz wzruszające i bawiące publiczność.

W roku 1920 ważyło się polskie być albo nie być. Od ostatecznego zwycięstwa zależała nasza przyszłość. Czy będziemy państwem własnym, o którym marzyliśmy przez lata i o które walczyliśmy, czy też będziemy kolonią na zachodnich kresach bolszewickiego imperium? Polscy twórcy znali tylko jedną odpowiedź: jesteśmy skazani na służbę sprawie. I mieli nieskromny udział w polskiej i warszawskiej wiktorii. Bez ich wiedzy, kompetencji, talentu i pracy zwycięstwo nie byłoby możliwe. W walkę na innym froncie niż zbrojny zaangażowali się najbardziej wówczas znani i szanowani artyści. Wymieńmy przynajmniej niektórych. Spośród literatów: M. Dąbrowska, Z. Nałkowska, S. Żeromski, J. Kasprowicz, K. Irzykowski, L. Staff, K. Makuszyński, E. Zegadłowicz, J. Kaden Bandrowski. Wśród kompozytorów: K. Szymanowski i F. Nowowiejski; plastyków: F. Ruszczyc, J. Mehoffer, L. Puget, W. Skoczylas, W. Kossak. Nie zabrakło znamienitych aktorów i reżyserów, jak: A. Szyfman, L. Solski, K. Adwentowicz, W. Siemaszkowa. Nie powinniśmy pominąć młodziutkiej aktorki Poli Negri, uwielbianej przez żołnierzy. Literaci pisali krótkie żołnierskie opowiadania, krzepiące i mobilizujące albo teksty ulotek, muzycy komponowali piosenki, plastycy malowali plakaty. Teksty odezw pisała m.in. Dąbrowska. „Pracuję w propagandzie, piszę i piszę” – wspominała. Jest zrozumiałe, że sztuka zaprzęgnięta do walki musiała mieć inne zadania niż w czasach pokojowych. Jej walory artystyczne nie miały większego znaczenia. Powinna mobilizować, podnosić morale wojska i społeczeństwa. Z powodu tych zadań ludzie sztuki stali się najaktywniejszym ogniwem w propagandzie i w wojnie psychologicznej. Pomiędzy nimi nie mogło zabraknąć filmowców. Film stał się instrumentem walki, aczkolwiek prezentacja obrazów ruchomych, w tym głośnego wówczas „Cudu nad Wisłą” miała miejsce dopiero po zakończonej wojnie. Nie byłoby najgłośniejszego bodaj do dzisiaj opowiadania odnoszącego się do wojny, czyli „Na probostwie w Wyszkowie”, gdyby z ekipą filmowców utrwalających obrazy po bitwie nie zabrał się Żeromski.

Artyści wpływali na nastroje społeczne, budzili pozytywne emocje, nagradzali swoich i karali obcych, polemizowali z bolszewicką propagandą i sami ulegali wojennej atmosferze. Do doświadczeń wojennych nawiążą w przyszłości, tworząc nowe wojenne mity i upowszechniając dotychczasowe. Do 1939 roku temat wojny polsko-bolszewickiej był obecny w kulturze wysokiej, ale nieraz w postaci zniekształconej, karykaturalnej ze względu na dominację kultu Marszałka. Cierpiała na tym sztuka.

Podobny charakter miały sztuki plastyczne i dzieła literackie tworzone pod nadzorem aparatu propagandy bolszewickiej w sowieckiej Rosji, pomimo, że zaangażowali się tacy twórcy, jak Władimir Majakowski, Karol Radek, czy Kazimierza Malewicz, wybitny malarz o polskich korzeniach. Ich talenty zostały zawłaszczone przez potrzebę czasu. Dzieła propagandowe nie stały się wydarzeniami artystycznymi.

Na Zachodzie tematyka wojny polsko-bolszewickiej nie przyniosła dzieł, które by miały znaczącą artystyczną wartość i zasługiwałyby na naszą pamięć. Były to często prace wspierające bolszewicką propagandę albo dzieła twórców o pacyfistycznych przekonaniach politycznych. O chwale polskiego oręża nie pisano, nie śpiewano pieśni, nie malowano obrazów dzielnych polskich piechurów czy ułanów. Polaków obsadzano w roli złych, agresorów. Poza tym wielka twórczość zachodnia koncentrowała się na historii Wielkiej Wojny. Obecnie wojna polsko-bolszewicka jest prawie zapomniana w literaturze i sztukach plastycznych Zachodu. Nawet w tamtejszych podręcznikach akademickich niewiele się o niej wspomina, a jeśli już, to pisze się o zwycięstwie gen. Weyganda nad Tuchaczewskim. Nie zawsze wśród zwycięskich wodzów chce się dostrzec Piłsudskiego.

– Andrzej Chwalba