Literatura

Śmierć Komandora. Pojawia się idea
Bohater książki Haruki Murakami Śmierć Komandora. Pojawia się idea to bezimienny malarz malujący portrety na zamówienie. Poznajemy go w dość burzliwym momencie życia, gdy rozstaje się z żoną. Nawet nie zadając pytania „dlaczego” bohater z pokorą godzi się z tą sytuacją i wyrusza w podróż po Japonii, podczas której stara się ułożyć i zrozumieć swoje dotychczasowe życie. Kończą się pieniądze i musi skorzystać z pomocy przyjaciela. Osiada w domku w górach należącym do ojca Masahiko Amada. Do tego momentu książkę ciężko mi się czytało, bo to taka opowieść o niczym. Ale to się zmieniło… .
Tajemniczy i niezwykły dom, który należał do malarza Tomohika Amady, odnalezienie jedynego, pozostałego obrazu, znajdującego się w domu p.t. „Śmierć Komandora”, niesamowita fascynacja nim naszego bohatera i w tle opera Don Giovanni Mozarta. Wszystko to zagęszcza atmosferę, a poznanie enigmatycznego Wataru Menshikiego, którego znaki w nazwisku znaczą „unikanie koloru”, zaczyna coś niezwykłego, gdzie rzeczywistość miesza się z elementami nadnaturalnymi łącznie z poznaniem Ideii. Ta atmosfera wprowadza zamęt nie tylko w głowie bohatera, ale przede wszystkim w głowie czytelnika. Szczególnie ujęło mnie w niej tworzenie portretu Wataru Menshikiego, od białego podobrazia po nakładanie barw. Człowiek, którego znaki w nazwisku to unikanie barw na portrecie jest tylko barwą np. „Zieleń lasu zmoczonego deszczem, czy pomarańczowy- wybuchający płomień, barwa niosąca siły witalne a też powoli gnijącego owocu”. Albo „rysowanie kogoś to zrozumienie, interpretowanie go. Nie słowami, ale liniami, kształtami i kolorem”.
To robi Murakami, zmusza nas do zrozumienia i interpretowania nie tylko kolorem, ale i słowami bohaterów. Zmusza również nas wszystkich do przemyśleń, bo dobry autoportret to nie to, co wodzimy w lustrze, lecz to co jest głęboko ukryte pod spodem i nie zawsze niestety nam się on podoba. Wiem, w książce jest dużo opisów strojów, porcelany, potraw, domu, seksu, ale opowiada to malarz, więc pewnie dlatego są one plastyczne, barwne. Natomiast opisy przyrody, czy demoniczny głos dzwonka przypominają mi powieść grozy. Imię Wataru to znaki „przekraczający rzekę” i taki jest Wataru. Przekracza ustalone normy społeczne, umiejętnie i subtelnie wykorzystuje ludzi, którzy go otaczają, próbuje zbliżyć się jak najbardziej do śmierci, a nawet wydaje się wierzyć w „Ideę”. A przecież to człowiek bardzo pragmatyczny związany z branżą IT. To dopełnia jego portret, gdzie barwy się lekko zlewają, mieszają, nakładają, są obok siebie. Jest jeszcze jeden kolor, który wieńczy obraz - to kolor biały, jak włosy Wataru.
Książka jest specyficzna, ja nie potrafię malować i dlatego mnie ona fascynuje, zresztą bardzo lubię Haruki Murakami. Natomiast dla czytelnika przeciętnego, który nie do końca rozumie Murakamiego, książka może być nieco trudna i być może będzie ją musiał za jakiś czas przeczytać jeszcze raz, by wyrobić sobie jakiś pogląd. Mnie się powieść bardzo podobała i polecam ją do przeczytania.
Recenzja styczeń 2025 – dorośli
Elżbieta Kułaga
DKK w Kielcach, woj. świętokrzyskie