Literatura
Siła kobiet
Kiedy sięgnęłam po książkę Barbary Wysoczańskiej „Siła kobiet” nie wiedziałam co mnie spotka. Nieznana pisarka, tematyka w zasadzie z czasów okresu 20-lecia międzywojennego XX w., opowieść o kobietach i oczywiście miłości, nie nastrajały literaturą z wysokiej półki. Powiedzenie w tym przypadku „nie oceniaj środka po okładce” sprawdziło się w 101 % i książkę pochłonęłam w dwa wieczory. Biorąc pod uwagę fakt, że powieść ma ponad 500 stron, to muszę przyznać, że sama byłam zaskoczona, a niedospanie zostało wynagrodzone wyrafinowanym posmakiem słów i niebanalną historią.
Od pierwszej strony autorka zaciekawia, rozsiewając wokoło nas zapachy pobudzające zmysły i rodzące się nieśmiało marzenia o wielkiej miłości. Snując opowieść o kobietach, które próbują zachować własną tożsamość i przełamać stereotypy. Pokonuje bariery i odziera codzienność ze złudnej otoczki prawa kobiet do decydowania o sobie oraz otaczającej je rzeczywistości. W rządzonym przez mężczyzn świecie kobieta jest tylko ozdobą, takim kwiatkiem w butonierce, który bez wody więdnie, a potem umiera. A przecież Polska już wtedy szczyciła się, że jest pierwszym najbardziej demokratycznym i nowoczesnym państwem regionu. To w naszym kraju w dniu 26 stycznia 1919 roku (tuż po zakończeniu I wojny światowej i odzyskaniu niepodległości) kobiety po raz pierwszy udały się do urn wyborczych, jako pełnoprawne obywatelki II Rzeczypospolitej, a kilka z nich zasiadło nawet w sejmowych ławach.
I tak, krok po kroku, Autorka wprowadza nas w scenę polityczną minionego okresu przeprowadzając przez młode życie dziewczynę imieniu - Rozalia. Początek opowieści roznosi silną woń niebanalnych perfum i pachnie nieśmiało po stuletniej niewoli odzyskaną niepodległością. Barbara Wysoczańska osadza fabułę w realiach historycznych, przenosząc nas w czasy II RP z pogłębioną dyskrecją. Zaglądając strona, po stronie, w ten historyczny okres, wtapiamy się w rzeczywistość zacofania i konserwatyzmu, gdzie kobietom została wyznaczona jedna rola, poza którą samodzielnie nie powinny wykraczać. Wyrwana z rodzinnego domu Rozalia, jako młoda mężatka, z każdym dniem traci swoją beztroskę i wolę walki, a na jej życiowej drodze stają inne kobiety. Jakże różne, a jednak jest coś, co je łączy…
Dwie z nich (Zuzanna i Ada) nierozerwalnie splotą swój los z tragedią głównej bohaterki. Inne, nie zawsze życzliwe, pośrednio wpłyną na jej decyzje. Jednak Rozalia wędrując przez kolejne lata swojego życia odkryje, że nie wszystko jest czarno-białe, że miłość jest jednak ślepa, a życie pisze nieprawdopodobne scenariusze, które przerastają nasze wyobrażenie. Rozalia zaobserwuje, że świat kobiet jest uwikłany w konwenanse, które przekazywane z pokolenia na pokolenie, uniemożliwia im godne życie. Z każdym dniem, doświadczenie i realia codzienności otwierają nowe okno na świat, a Rozalia, wyglądając przez nie…
„Odkryła, że im bliżej żyła kobiet i im więcej z nimi rozmawiała, tym bardziej uświadamiała sobie, że nie tylko ona do niedawna żyła w piekle”.
Historia napisana barwnym i wysublimowanym językiem. Splatają się tu losy wielu kobiet, ich droga ku wolności myśli i słowa. Tło natomiast to niezaspokojona potrzeba miłości i bycia sobą zaskakuje w swojej treści głęboką refleksją przełamywania stereotypów, które do dzisiaj pokutują w podziale damsko-męskich ról.
Chylę czoła przed Autorką, która na kanwie historycznej powiodła nas trudną ścieżką solidarności kobiecej. Gdzie wyrozumiałość i tolerancja nie są szablonowymi hasłami, a siła kobiet tkwi w ich potrzebie zachowania godności i szacunku do siebie i otaczającego świata. Z całego serca polecam „Siłę kobiet” każdemu, kto chce się zagłębić w książce wielowymiarowej, napisanej pięknym językiem, z wielkim wyczuciem problemu, a do tego bez zbędnych ozdobników.
Recenzja październik 2022 – dorośli
Urszula Rędziniak
DKK działający w Strzyżowie, woj. podkarpacki