Literatura

2017
Maciej Jastrzębski

Rubinowe oczy Kremla. Tajemnice podziemnej Moskwy

Ciągnie człowieka do podziemi i to od starożytności. Dość wspomnieć Orfeusza, który wybrał się do Hadesu za zmarłą żoną. Jego misja nie wypaliła: śpiewak poniósł klęskę z powodu swojej niecierpliwości. W zeszłym roku z kolei ciągnęło poszukiwaczy skarbów w okolice Wałbrzycha, gdzie ponoć zakopany jest złoty pociąg. Również niczego nie osiągnięto, co nie przeszkadza innym rozpalać wyobraźni i szukać dalej. Skoro najzwyklejszy wykrywacz metali można kupić dzisiaj za kilkaset złotych, rośnie grono poszukiwaczy skarbów i pogromców tajemnic. Bo to w podziemiach szuka się zakopanych skarbów, tajemnych pomieszczeń i labiryntów, a nawet podziemnych kompleksów, w których żyją istoty z tego i spoza tego świata. Wyjątkiem nie jest Moskwa, wielomilionowa metropolia rozbudowana przez kniazia Jurija Dołgorukiego. To w stolicy Rosji znajdują się najważniejsze budynki państwowe: siedziby władz rządowych, ale również owiane złą sławą gmachy zaludnione przez tajne służby. Wszystkie podobno połączone są siecią podziemnych korytarzy, po których nie dość, że jeżdżą samochody, to porusza się również metro. I jak to z legendami bywa, nikt niczego nie widział, ale wszyscy swoje wiedzą. Śladem tej wiedzy wyrusza Maciej Jastrzębski, korespondent Polskiego Radia. Poprzednie publikacje autora również dotyczyły tematyki wschodniej. Jastrzębski zadebiutował kilka lat temu książką „Matrioszka Rosja i Jastrząb”, w której jednym z wątków była syberyjska kopalnia diamentów – część łagrowego kompleksu – nagle zniszczona przez Stalina w czasie II wojny światowej. Wątek ten powraca w „Rubinowych oczach Kremla”, gdzie staje się główną osią kompozycyjną całego tekstu. Jednak nie oznacza to, że to wydarzenie pojawia się na wszystkich kartach reportażu. Raczej wypływa co jakiś czas, będąc jedyną tajemnicą, która w książce się wyjaśnia. Pozostałe są otwarte i dopiero czekają na rozwiązanie. Jest ich jednak niemało i większość dotyczy Moskwy podziemnej w sensie dosłownym. Autor nie tyle próbuje rozwikłać zagadkę księgozbioru Iwana III Srogiego, tajnej linii metra łączącej wszystkie strategiczne punkty w stolicy Rosji i czarnej księgi należącej do maga Jakoba Brusa, co interesuje się samymi tropicielami. Daje to interesujący punkt widzenia: Jastrzębski dystansuje się od miejskich legend, pozostając sceptycznym dziennikarzem, a daje się nagadać swoim rozmówcom. Oni natomiast, jak jeden mąż, mniej lub bardziej, pozostają pod wpływem mistycznych i szalonych teorii. Moskwa w ich opowieściach jawi się jako tajemnicze miasto, w którym warstwy historii nachodzą na siebie, tworząc trudny do odszyfrowania palimpsest. Natomiast Moskwa podziemna w „Rubinowych oczach Kremla” to nie tylko warstwy gleby pod kamienicami oraz kanały. To również metafora półświatka przestępczego i tych, którzy wolą pozostawać w cieniu. Autor pisze również o bezdomnych, ale i o mafii. Sporo uwagi poświęca rozwojowi przestępczości w Rosji, ale wspomina również o zjawisku nie do końca zdiagnozowanym, którym są ekskluzywne utrzymanki rosyjskich rekinów biznesu. Okazuje się, że do tego całkiem intratnego zajęcia zgłasza się wiele kobiet. Oczywiście miejsc jest o wiele mniej niż kandydatek, co jeszcze bardziej łechce próżność zainteresowanych dziewcząt. W końcu wybranek nie może być zbyt wiele. Przewodnikiem autora po tej podziemnej Moskwie jest spotkana przypadkiem w pociągu Łada. Natomiast w pozostałych historiach, tych związanych dosłownie z podziemiami stolicy Rosji, przewodnikiem jest Borys Anatolijewicz, którego czytelnicy mogą pamiętać jeszcze z „Matrioszki Rosji i Jastrzębia”. W odróżnieniu od zdecydowanej większości społeczeństwa rosyjskiego człowiek ten ma dość nietypowe poglądy historyczne. Może to kwestia jego polskich korzeni? W każdym razie bulwersuje go stalinizm, porusza prawda o łagrach i Katyniu, a Putin nie jest jego ukochanym przywódcą. „Rubinowe oczy Kremla” są w dodatku reportażem bardzo dobrze napisanym. Autor oddaje głos innym i pozostaje w cieniu. Jednak Moskwa nie jest mu ani obojętna, ani nieznana; Jastrzębski porusza się po jej naziemnej i podziemnej części, korzystając z pomocy przyjaciół i znajomych. Czuć w jego narracji również dobrze pojętą filmowość. Wielokrotnie da się uchwycić niezbędne napięcie fabularne i nawet jeśli spodziewamy się, że książka ta nie powstała po to, aby wyjaśnić wszystkie tajemnice, to i tak z zainteresowaniem ją czytamy. Ciekawi są tu przede wszystkim bohaterowie, nic nie ujmując sekretom podziemnego świata. Ale to oni intrygują, przede wszystkim dzięki swoim poszukiwawczym pasjom. Sceptycyzm reportera wcale ich nie gasi, bowiem autor doskonale zdaje sobie sprawę z faktu, że nasza wiedza wcale nie jest skończona. A nawet jeśli tajna linia metra, zaginiona biblioteka czy magiczna czarna księga są wyłącznie wytworem miejskiej wyobraźni, nic nie szkodzi! Bo w zetknięciu z tajemnicą bardziej liczy się gonienie króliczka niż gotowa odpowiedź, która najczęściej okazuje się banalna.

Michał Żarski