Literatura

Pani mecenas ucieka
Praca 24/7, bez rodziny, bez przyjaciół, bez hobby, bez odpoczynku – czyli w zasadzie brak życia – tak wygląda byt prawniczki Samanthy. Jedyny jej cel w życiu to zostać wspólniczką w kancelarii Carter Spink – na to marzenie poświęciła całe swoje dotychczasowe istnienie. I oto nadszedł ten wielki dzień, w którym oficjalnie ma zostać ogłoszona radosna nowina. Jednakże ku wielkiemu nieszczęściu ten wyjątkowy dzień zbiegł się w czasiez najbardziej pechowym dniem w całym życiu Samanthy. Odkrywa ona, że jeden jedyny błąd, jaki popełniła w swojej karierze, kosztuje jej firmę 50 milionów funtów. I w taki sposób świat bohaterki się zawalił. Nie pozostało nic innego jak brać nogi za pas.
Uciekając w nieznane, trafia do przypadkowego domu, gdzie gospodarze borą ją za kandydatkę na… gosposię domową! Chcąc przeczekać w ukryciu, Samatha przyjmuje posadę. I tak oto kobieta, znająca się tak naprawdę jedynie na prawie, podejmuje walkę
z urządzeniami, o których wcześniej nawet nie słyszała. Pralka, żelazko, odkurzacz, garnki – to nowe demony, którym musi stawić czoła – i jak się okazuje to znacznie większe wyzwanie niż kodeksy, ustępy i inny prawniczy bełkot. Rękawice zostały rzucone – można rzec dosłownie i w przenośni.
Mimo trudów Samatha nie poddaje się, tym bardziej że zaprzyjaźnia się z pracodawcami,
a zwłaszcza z ich młodym ogrodnikiem, który szybko orientuje się w braku umiejętności „gosposiowania” nowej zatrudnionej, mimo to chce jej pomóc. I tak mija czas w nowym życiu, gdy przypadkiem prawniczka odkrywa pewną niezgodność w swoim niedopatrzeniu, które zaprzepaściło jej karierę. Próbuje oczyścić swoje krystaliczne imię – do czego to doprowadzi? Można to sprawdzić w książce Sophie Kinselli - „Pani mecenas ucieka”.
Cóż tu można powiedzieć o tej książce? Pewne jest, że 99.9% osób, które sięgną po tę pozycję zgadnie, jakie będzie zakończenie po kilkunastu stronach. Jednak tak to wygląda w większości tego typu powieści. Jeśli jest to literatura obyczajowa, romans to szanse, że nie będzie happy endu są zerowe. Dlatego też trzeba się tu skupić na całej reszcie i z tej perspektywy ocenić czy jest to warte przeczytania. Niezaprzeczalnym jest fakt, że zdecydowaną sympatią pałać do tej historii będą bardziej czytelniczki niż czytelnicy. Jest to rodzaj literatury kobiecej – ale jestem przekonany, że znajdzie się niemała rzesza i po męskiej stronie.
Ciekawość wzbudzić może jak bohaterka poradziła sobie jako gosposia bez podstawowego obycia, skoro utrzymała pozycję przez pewien okres i nie została od razu zdemaskowana. Jej pomysły są warte zagłębienia, a kto wie może niejedna osoba wykorzysta je w swoim życiu. Trzeba przyznać, że też sporo się ciągle dzieje, co pozwala unikać monotonii. Kilka zaskakujących zwrotów akcji, wyraźne postaci, zabawne momenty to atuty tej powieści.
I to, co większość lubi najbardziej, czyli… no tak właśnie miłość. Nie taka zwykła, prosta, tylko z perypetiami i masą przeszkód.
Czy polecam książkę? W sumie czemu nie – zawsze jakaś odmiana.
Recenzja styczeń 2025 – dorośli
Łukasz Smolicz
DKK w Burkacie, woj. warmińsko-mazurskie