Literatura
Listowieść
Listowieść Richarda Powersa to dla mnie niesamowite odkrycie, to powieść, jakiej nigdy nie było mi dane czytać. Na ponad 600 stronach autor splątał losy ludzi z drzewami, nadając tytuły kolejnych rozdziałów następująco: Korzenie, Pień, Korona, Nasiona.
Listowieść to zdobywczyni prestiżowej Nagrody Pulitzera za rok 2019. Jest niezwykła, piękna, mądra i wiele innych przymiotników można dalej ciągnąć, w genialnym tłumaczeniu Michała Kłobukowskiego. Jego olbrzymia praca sprawiła, że powieść jest bardzo poetycka i bardzo dobra w odbiorze. Autor zawarł dziewięć zwykłych, prostych, ludzkich historii, takich, których na początku opowiadania wydaje nam się nie łączy żaden element. A jednak, drzewa - to motyw, który znajduje się w centrum każdej opowieści. Historie bohaterów, jak historie drzew zaczynają się od korzeni, ich rodziny, dzieciństwa, od tego co ich ukształtowało. Ten wzajemny związek będzie trwał przez całą książkę, od korzeni ludzkich losów, przez pień i koronę, aż do nasion. Bohaterowie wywodzą się z różnych kultur i początkowo wydaje się, że niewiele ich łączy. A jednak wiąże ich niezwykła wrażliwość na przyrodę, odstają od innych, bo widzą więcej i czują mocniej. Każdy z nich ma jakaś pasję, która nadaje ich życiu głębszy sens. Książka zaczyna się od jednego kasztanowca i od chłopca, który rośnie w jego cieniu. Zdjęcia rozsiane w różnych fazach rozwoju drzewa (czyli sztuka), naznaczyły całe Jego życie. Córki chińskiego imigranta spędzają swoje dzieciństwo na morwie (jadają tam śniadania). Następna to historia rodziny Adama, gdzie ojciec sadzi drzewa upamiętniając narodziny każdego dziecka.
Są drzewa (wiąz, miodopłynna lipa, dąb, itd.), które zmieniają życie Douglasa, Patricii, Neelaya, i drzewa, które odmierzają każdy kolejny rok małżeństwa Raya i Dorothy, czy życie Olivii. Drzewa towarzyszyły im od dzieciństwa, dzięki temu zrodziła się w nich wrażliwość na naturę i troskę o nią. Potrafili bez trudu rozpoznać i nazwać wiele gatunków i podgatunków roślin, zachwycić się niepowtarzalną budową liści, różnorodnością zgrubień koryi ich podobieństwami do dziwacznych fizjonomii. Wszystko to stworzyła natura, niedościgle wyprzedzając ludzką wyobraźnię. Te opisy wprowadzają nas w niesamowitą relację z naturą w trakcie czytania. Uświadamiamy sobie, że drzewo to stwór wytrwały, niezłomnie trwa, coraz głębiej wrastając korzeniami w glebę, skąd czerpie życiodajne soki i zarazem mocno wyciągając w górę sękate gałęzie, potężnie je obrastając w kolejne słoje i znacząc w ten sposób kolejne lata. Podczas gdy ludzie rodzą się i umierają, domy powstają i rozpadają się, przetaczają się kolejne wojny, drzewo niewzruszone stoi, jako świadek historii, zachowując w swoich słojach tajemnice przeszłości.
Richard Powers napisał książkę prostym, przyjemnym do czytania językiem. Czytając, cały czas zadziwiała mnie ta prostota opisywania natury w taki niesamowity sposób. W swej opowieści autor poświecił wiele uwagi naturze, ekologii, aktywistom ekologicznym, protestom i strajkom. Powers pokazuje różne formy walki o ochronę drzew, walki, która często jest dramatyczna i wymagająca poświęceń. Rozgrywa się na różnych polach: w nauce, w sztuce, w konarach gigantycznych drzew i przydomowych ogrodach, a przede wszystkim w ludzkich sercach. To nieokiełznany konsumpcjonizm stworzył podstawy do tej walki. Opowieść o Patricii Westerford zawładnęła dogłębnie moim sercem, bowiem poświęciła swoje życie dla ratowania naszej Planety. Autor wprost genialnie ukazał analogie między drzewami,a ludzkim życiem. Natura nie jest czymś odrębnym, ale stanowi „część nas”.
Uważam, że Listowieść jest historią, w której dużo dzieje się między wierszami. Nie jest to książka na dwa wieczory, zdecydowanie trzeba poświęcić jej więcej czasu. Jest wielowątkowa, czytałam ją z dużą uważnością, analizując tekst w każdym jej kawałku. To powieść o miłości, przyjaźni, odpowiedzialności, bardzo poruszająca. Na pewno zapadnie w mojej pamięci na długo. To była fascynująca lektura.
Recenzja maj 2024 – dorośli
Renata Janecka
DKK w Kielcach, woj. świętokrzyskie