Literatura
Gospoda pod Bocianem
Katarzyna Droga to urodzona na Podlasiu, obecnie mieszkająca w Warszawie, autorka książek o dziejach swojej rodziny. „Gospoda pod Bocianem” jest jej kolejną sagą opisującą historię rodu Boguszów. Akcja toczy się na Podlasiu przez cały wiek dwudziesty i początek dwudziestego pierwszego. Tytułową Gospodę pod Bocianem założył protoplasta rodu, Henryk Bogosz, urodzony w 1875 roku. Niedaleko Kalinowa, przy rozwidleniu dróg, był przystanek dyliżansów. Henryk kupił ziemię na rozdrożu, wybudował karczmę z noclegiem i ze stajniami. A że na pobliskiej wierzbie było gniazdo bocianie, od niego wziął nazwę gospody.
Autorka pisząc o ludziach, w tle umieszcza wydarzenia z historii Polski oraz świata. Śledzimy życie rodziny Bogoszów i ich przyjaciół przez okres ponad stu lat. Najstarszym żyjącym członkiem rodziny jest Konstanty, wnuk Henryka, urodzony w 1936 roku. To właśnie podczas spotkań z nim autorka stara się poskładać w całość fragmenty życia członków rodziny. Istotną rolę w tej układance odgrywają zdjęcia, których zachowało się bardzo dużo, a to głównie dlatego, że wnukowie Henryka pracowali w zakładzie fotograficznym Braci Bogosz w Kalinowie. Historia rodziny kończy się w roku 2017.
Lubię czytać sagi rodzinne, interesują mnie ludzkie losy. Podoba mi się styl i kompozycja „Gospody”, a przede wszystkim to, że akcja toczy się wartko i budzi wielkie zainteresowanie, co będzie dalej. We wstępie umieszczona jest nota: „Autor oraz Wydawnictwo HELION dołożyli wszelkich starań, aby zawarte w tej książce informacje były kompletne i rzetelne.” To się, niestety, nie udało. Najbardziej niekompletne jest „drzewo genealogiczne” na okładce. Wygląda jak szkic i to w początkowej fazie, który ma się stać drzewem. Brakuje na nim istotnych danych: lat śmierci osób już nieżyjących oraz imion czy nazwiska. Czy Krystyna, urodzona w 1936 roku nie wie, jakie imiona mieli jej mąż oraz zięć? A Konstanty nie zna nazwiska panieńskiego swojej żony? Przy niektórych osobach jest brak roku urodzenia. A lata przychodzenia na świat synów Teodora i Tosi podane są błędnie, gdyż nie są zgodne z faktami podawanymi w treści. Lepiej, żeby tego „drzewa” w ogóle nie było. Uważny czytelnik znajdzie również błędy w treści powieści, jak na przykład ten, że Katarzyna, „żona” Piotra, na początku lata 1927 roku pojawiła się na raucie w Barwinie będąc w widocznej ciąży (str. 70), a dziecko urodziła w listopadzie 1928 roku (str.79). Nie rozumiem, jak można być aż tak niekompetentnym. Ale książkę czyta się z dużą przyjemnością. Wszystkim miłośnikom sag rodzinnych gorąco ją polecam.
Aleksandra Szymkowska-Padniewska, DKK Polkowice, woj. dolnośląskie