Literatura

2017
Jan Józef Szczepański

Dziennik. Tom V: 1981-1989

„Nie sposób wymienić wszystko…” Frapujący Dziennik Jana Józefa Szczepańskiego, którego piąty tom niedawno ukazał się drukiem, wpisał się już trwale w historię polskiej diarystyki. W entuzjastycznych głosach krytyków, komentujących to imponujące przedsięwzięcie pisarskie i zarazem wydawnicze, pojawiały się słowa: olbrzymi fresk portretujący epokę i autoportret człowieka niepodległego duchowo (T. Fiałkowski), dokument oraz zapis pewnej struktury psychicznej (M. Wyka). Dziennik łączy bowiem konwencję kroniki wydarzeń dramatycznego półwiecza minionego stulecia z formą journal intime, zawiera rejestr społeczno-politycznych faktów i wnikliwą autoanalizę osobowości oraz indywidualnych przeżyć pisarza. Trzeba również pamiętać, że swoim zapiskom już od początku wyznaczył Szczepański określoną rolę: Ten pamiętnik ma cel odpowiedzialny i trudny. Ma mnie wyleczyć i wychować. Nie będzie dla mnie rozrywką ani przyjemnością. Będzie obowiązkiem, przeważnie przykrym i uciążliwym. Piszę go dlatego, żeby moim postanowieniom nadać cechy odpowiedzialności, żeby nie mogły się rozleźć, rozpłynąć we mgle bezpłodnej chandry, jak tyle razy poprzednio (25 VI 1945). Nietrudno dostrzec w tym refleks etyki Conradowskiej, której Szczepański pozostanie wierny do końca, a która podniosła także do rangi normy moralnej ideał duchowego samodoskonalenia. Praca nad sobą wymagała jednak od generacji wojennej, jaką reprezentował pisarz (należeli do niej np. G. Herling-Grudziński i Z. Herbert), heroicznej postawy w „czasie nieheroicznym”: najpierw w okresie wojny i okupacji, potem – PRL-u. Dziennik czytany w tej perspektywie jest świadectwem nader sugestywnym, mówiącym o konieczności ocalenia wartości moralnych w powszedniej egzystencji i zachowania uczciwości wobec samego siebie w sytuacji życiowych wyborów. Opublikowany tom piąty, obejmujący lata 1981–1989, wydaje się pod tym względem szczególnie symptomatyczny. W biografii Szczepańskiego to okres bardzo ważny i obfitujący w liczne cezury. Autor Polskiej jesieni daje się wtedy poznać przede wszystkim jako bezkompromisowy prezes ZLP, wybrany na to stanowisko po Sierpniu 1980 (pełnił tę funkcję w latach 1980–1983), który ma odwagę podjąć starania o reaktywowanie związku zawieszonego w stanie wojennym i upominać się o internowanych wtedy intelektualistów. Istotny wątek Dziennika stanowią wzmianki o pracy nad jego głośną Kadencją (wydanie poza cenzurą 1986), która dokumentuje działalność zarządu ZLP w tak dramatycznym momencie (organizacji rozwiązanej oficjalnie w wyniku partyjnych intryg w 1983). Cała ta historia jest właściwie przykładem wielkiego fałszerstwa demokracji – zauważy u schyłku 1984. Odwaga cywilna i niezłomność pisarza – współpracownika czasopism drugiego obiegu (m.in. „Kultury Niezależnej”) – czyni z niego autorytet w kręgach niezależnych. Wpływ na utrwalenie takiego wizerunku ma udział Szczepańskiego w obradach Okrągłego Stołu ze strony solidarnościowo-opozycyjnej w 1989 oraz jego wybór na prezesa SPP w tym samym przełomowym roku. Społeczna rola, jaka przypadła mu w udziale, wiąże się jednak z pewnymi konsekwencjami. Szczepański odnotowuje przykłady zachowania niechętnej mu władzy i niektórych kolegów (np. Wł. Machejka), ale w jego zapiskach pochodzących z różnych lat nierzadki jest też głos skargi na zmęczenie oraz pisarską jałowość (nie do końca prawdziwą, czemu przeczą np. wspomniana Kadencja, współautorstwo scenariusza filmu K. Zanussiego Z dalekiego kraju, wydanie zbioru Ultima Thule itp.). Wyeksponowany w Dzienniku wątek publiczny, dopełniany szeroko zarysowanym tłem wydarzeń na arenie międzynarodowej, układających się pod piórem autora w rodzaj kalendarium, przeplata się z jego historią rodzinną, opisem odbywanych podróży (np. do USA w 1987), codziennych trosk i zatrudnień. Materia tych zapisów wypełniana jest impresjami o różnym ciężarze gatunkowym – wzmiankami o pogodzie, ale też namysłem nad kwestiami wiary czy przemijania. Symboliczną z pewnością kodą piątego tomu jest zapis pochodzący z 31 grudnia 1989: Ostatnia godzina tego niezwykłego roku. Roku naprawdę historycznego, w którym stało się wszystko, co wydawało się niemożliwe. Okrągły Stół, SPP, Rząd Mazowieckiego, mur berliński, Bułgaria, Havel, dramatyczny wybuch w Rumunii, a jeszcze Tiananmen, a jeszcze Panama, a jeszcze spotkanie na Malcie, a jeszcze, a jeszcze… nie sposób wymienić wszystko.

Karol Alichnowicz