Literatura
Cudowna moc miłości
Kristin Hannah, znana amerykańska pisarka, swoją twórczość poświęca głównie uczuciom. Tak też jest w przypadku powieści Cudowna moc miłości. Już sam tytuł sugeruje, jakie uczucie będzie tu dominować. Każdy z nas doskonale wie, że ludzkie emocje dzielą się na dobre i złe. Nikt nie nazwie nienawiści uczuciem dobrym, natomiast niemal każdy zakwalifikuje miłość do uczuć jak najbardziej pozytywnych.
Tymczasem prezentowana przeze mnie książka uświadamia czytelnikowi, że miłość bywa też zła... Toksyczna. Obezwładniająca. Upokarzająca. Zmuszająca młodą kobietę do ucieczki z maleńkim dzieckiem gdzieś bardzo daleko... Tak właśnie było w przypadku głównej bohaterki. Mikaela jako bardzo młoda i biedna dziewczyna zakochuje się w mega gwieździe amerykańskiego kina, Julianie True. Wychodzi za niego za mąż i rodzi córeczkę. Jednak życie u boku słynnego aktora to gehenna. Narkotyki, zdrady, poniżanie. Kobieta decyduje się odejść wraz z dzieckiem. Pragnie na nowo poukładać swój świat. Udaje jej się to. Poznaje lekarza o imieniu Liam. Ponownie wychodzi za mąż. Rodzi synka Breta. Rodzina wiedzie spokojne i szczęśliwe życie w niewielkim amerykańskim miasteczku. Nadchodzi jednak tragedia. Mikaela jest miłośniczką jazdy konnej. Pewnego poranka ulega nieszczęśliwemu wypadkowi. W wyniku upadku z konia doznaje urazu głowy. Zapada w śpiączkę. Rozpoczyna się dramatyczna walka o jej życie. O powrót do kochającego męża, do dzieci i matki Rosy.
Dla mnie te nadludzkie starania są kluczowym momentem. To one nakazywały mi dalej śledzić wydarzenia i przyglądać się, jakie będą efekty tych starań. Czytając tę książkę zdałam sobie sprawę, jak ważna jest obecność przy chorej osobie w szpitalu. Jak istotne jest trzymanie jej za rękę. Dotykanie. Przytulanie. Mówienie do niej. Ustawianie dookoła niej znajomych przedmiotów, obrazów, kwiatów i bycie z nią. Niepozostawianie w samotności. To naprawdę może zdziałać cuda.
Utarło się przekonanie, że Kristin Hannah dedykuje swoją literaturę głównie kobietom. Jak bardzo bym chciała, żeby po tę książkę sięgnęli również panowie. Dlaczego? Bo dowiedzieliby się czego tak naprawdę oczekują od nich kobiety. Znalazłam tu piękny fragment będący odpowiedzią na to pytanie. "Prawdziwa miłość to nie namiętny seks pod gołym niebem rozświetlanym sztucznymi ogniami, ale zwykły niedzielny poranek, kiedy mąż ci przynosi szklankę wody, dwie aspiryny i elektryczną poduszkę na bolący krzyż."
Nie zamierzam w swej wypowiedzi zdradzać tajników akcji. Wspomnę tylko, że w pewnym momencie pojawia się w sali szpitalnej przy łóżku Mikaeli jej pierwszy mąż. Jak do tego doszło? Jakie były tego konsekwencje? O tym, drodzy Czytelnicy, musicie przekonać się sami. Dlaczego warto jeszcze przeczytać tę książkę? Ponieważ dotyka ona spraw w życiu człowieka fundamentalnych - oprócz miłości także strachu, nadziei, gniewu, cierpienia, zazdrości... Z niej dowiemy się tego, że każdy człowiek, bez wyjątku, pragnie być kochany. A z braku miłości chociaż podziwiany.
Powieść zmusza do refleksji nad tym, ileż jest na świecie nieszczęśliwych osób czekających codziennie na drobny gest czułości i troski ze strony męża, żony, dziecka, ojca, matki. Czy są na świecie rodziny nie posiadające chociaż drobnej tajemnicy? Myślę, że nie ma takich. Na kartach książki Kristin Hannah taką tajemnicę również poznamy... Dowiemy się również, do czego mogą doprowadzić kłamstwa dorosłych wobec dzieci. Tu naprawdę mogło dojść do tragedii! Książka odpowiada też na pytanie, dlaczego kłamiemy? Dlaczego nie jesteśmy szczerzy? No właśnie. Dlaczego? Czytając utwór, zwróciłam uwagę na okrucieństwo i bezwzględność dziennikarzy. Oni są nam bardzo potrzebni! Ale oni też częstokroć zachowują się jak hieny. Żądni informacji, żerujący na cudzym nieszczęściu, wścibscy i natarczywi są w stanie zniszczyć życie człowieka. Operują słowem, a słowo jak kamień, potrafi zabić.
Recenzja grudzień 2022 - dorośli
Ewa Młyńczyk
DKK działający w Kluczewsko, woj. świętokrzyskie