Literatura

2018
Philip Roth

Amerykańska sielanka

Być czy mieć? Główny bohater powieści Philipa Rotha to Seymour Levov – dziecko szczęścia, które dzięki osobistym przymiotom oraz sprzyjającej sytuacji rodzinnej i społecznej w powojennej Ameryce buduje sobie życiowy raj. Dla niego „być” równa się „mieć” – pieniądze, prestiż społeczny, rodzinę, piękną żonę z tytułem Miss New Jersey, wymarzony dom w malowniczej okolicy i dziecko, któremu pragnie dać wszystko. Dramat polega na tym, że ukochana córka – „dekoracja” na szczycie życiowych osiągnięć – buntuje się przeciwko „mieć”. W imię „być” doprowadza do degradacji własnej osobowości i destrukcji rodziny. Dlaczego? Czyja to wina? Poszukiwanie odpowiedzi na to pytanie jest motywem przewodnim wielowątkowej narracji o społeczeństwie amerykańskim, imigrantach wśród rdzennych Amerykanów, miejscu i roli rodziny w społeczeństwie, konflikcie pokoleń i wielu problemach nurtujących współczesną Amerykę.

Powieść składa się z trzech części – Raj Zapamiętany, Upadek i Raj Utracony –  o tytułach symbolicznie nawiązujących do biblijnych losów człowieka, który na skutek  nierespektowania zakazów Boga musiał opuścić krainę wiecznej szczęśliwości i borykać się z przeciwnościami ziemskiego życia. Wydaje się, że Szwed – przystojny, niebieskooki blondyn, wykreowany jako lojalny, szlachetny, posłuszny, pracowity i ambitny żydowski syn –  nie zasłużył na los wypędzonego z raju Adama. Nie przeciwstawiał się woli ojca, żył w zgodzie z normami i prawami ustanowionymi w społeczeństwie, a jednak jego życie legło w gruzach. Przez pierwszą część powieści trudno jest przebrnąć z powodu rozwlekłej prezentacji głównego bohatera na tle środowiska i niezbyt przekonujący, dla czytelnika ukształtowanego poza amerykańską rzeczywistością, sposób tłumaczenia jego popularności w społeczności Nework. Dialogi rówieśników Seymoura, zgromadzonych na zjeździe absolwentów miejscowej szkoły, obnażają ubóstwo duchowe przeciętnych Amerykanów i obrazują ich dążenia do tego, żeby jak najwięcej „mieć”. Błyskotliwy, pełen humoru oraz ironii dialog uczestników przyjęcia w posiadłości Szweda, pod przewodnictwem świetnie wykreowanego przez autora seniora rodu, zaprezentowany w trzeciej części powieści, trafnie podsumowuje bolączki amerykańskiego społeczeństwa, złożonego z przedstawicieli różnych kultur i religii, pełnego antagonizmów i uprzedzeń. Łagodzi je jedynie indyk – symbol dostatku i konsumpcji, którego czczą wszyscy, niezależnie od swoich przekonań. Przytoczone w pierwszej części fragmenty Księgi Hioba dla Małych Chłopców są zapowiedzią tragedii, jaka dotknęła Szweda, i zasygnalizowaniem nurtującego ludzkość od czasów biblijnych po współczesność dylematu: dlaczego tragedia częściej spotyka lojalnych, szlachetnych, niewinnych ludzi, a rzadko kiedy dotyka zabijaków, wichrzycieli? Czy rzeczywiście tak jest? Czy bezlitosne fatum odbiera możliwość kreowania własnego losu?

Jerry – wyrastający w cieniu legendy idealnego brata, złośliwy i wyniosły w kontaktach z ludźmi, cyniczny kardiochirurg – stawia bolesną diagnozę. Według jego oceny Szwed jest sam sobie winien, ponieważ uprawia grę pozorów, czeka, że problemy same się rozwiążą. „Nikt nie wie, jaki jesteś. Nigdy nie okazałeś córce, jaki jesteś. I ona właśnie to wysadza w powietrze – twoją fasadę”. Dziadek Mary – wywodzący się z pokolenia wychowanych w slumsach żydowskich synów, którzy dzięki wytrwałości i ciężkiej pracy wyprowadzili z nizin społecznych rzesze ambitnych, wykształconych dzieci, które mogą godnie żyć, pomnażając dorobek rodziców – zadaje pozostające bez odpowiedzi pytania. „Co się stało z naszymi inteligentnymi żydowskimi dziećmi? Co to jest, że jak rodzicom, Bogu dzięki, udało się na chwilę wyjść z ucisku, to ich dzieci zaraz biegną szukać ucisku? Dawniej uciekali od biedy; teraz uciekają od bogactwa?”. Jako jedyny z rodziny próbuje na swój sposób towarzyszyć dorastającej wnuczce w walce z bezdusznością Amerykanów wobec krzywd wyrządzanych w Wietnamie i skierować jej bunt na tory demokratycznych sposobów odwoływania się do sumień polityków. W końcu poddaje się i przyjmuje wygodną wersję wydarzeń. „Ktoś posłużył się Mary w swych niecnych celach. Najważniejsze, by rodzina trzymała się razem. Nikt nie miał prawa zwątpić w absolutną niewinność Mary, przynajmniej dopóki żył jej dziadek”. Babcia – „jedna wielka instytucja miłości rodzinnej”, pozostająca w cieniu męża despoty, kurczy się w sobie z rozpaczy i powoli znika – dosłownie i w przenośni. Matka dziewczyny – odrzucona przez córkę z powodów, których autor pozwala czytelnikowi jedynie się domyślać – ucieka w chorobę, a następnie próbuje odbudować swoje życie poprzez symboliczne wymazanie tragicznych przeżyć i enigmatyczny powrót do młodości, kiedy to była Miss New Jersey. Urażona duma irlandzka ustępuje anglosaskiej bezczelności. To przepustka do raju o nazwie Ameryka. Wyrozumiały, kochający mąż, „specjalista od łagodzenia i zatajania prawdy, umożliwia jej powrót do bajki, w której zawsze chciała żyć”. Jego szlachetność i prawość raz jeszcze przegrywają z butą i bezczelnością.

Bajka kończy się jednak odwrotnością wizji, którą zwykle w bajkach lubimy. Bohaterowie powieści w wyniku wydarzeń, które spowodowała Mary, żyją z poczuciem piętna i są nieszczęśliwi. Czy mogli nie dopuścić do takiej sytuacji i uratować Marry? Zachęcam do zanurzenia się w narracji, czasami zbyt monotonnej i drobiazgowej, przypominającej bardziej psychoanalizę niż akcję powieści obyczajowej, ale mobilizującej do poszukiwania własnych odpowiedzi i hipotetycznych sposobów rozwiązania problemu głównego bohatera. Moje przemyślenia nie są odkrywcze. Sprowadzają się do wniosku, że trudniej jest „być” niż „mieć” i dlatego własne „być” trzeba budować na wartościach trwalszych niż materialne zdobycze cywilizacji.

Zyta Brysacz, DKK Zambrów