Literatura
Chłopiec w pasiastej piżamie
Dawno temu dowiedziałam się o istnieniu książki ,,Chłopiec w pasiastej piżamie” autorstwa Johna Boyne’a. O fabule wiedziałam tylko tyle, że toczy się w czasach II wojny światowej. Wiele razy nadarzała się też okazja do obejrzenia filmu na podstawie powieści, ale wolałam poczekać na odpowiedni moment, żeby zatopić się w lekturze i w końcu nadszedł czas…
,,Kropka, której się zrobił punkt, z której się zrobiła plama, z której się zrobiła sylwetka, z której się zrobił chłopiec.”
Głównym bohaterem powieści jest ośmioletni Bruno – syn niemieckiego żołnierza, którego uważa za wspaniałego człowieka, i do którego każdy zwracać się musi per ,,panie komendancie”. Chłopiec mieszkał ze swoim tatą, mamą i siostrą Gretel oraz służbą w dużym domu, na spokojnej ulicy w Berlinie. Miał trzech najlepszych na świecie przyjaciół, dziadków mieszkających niedaleko, a w domu okno z widokiem na cały Berlin i superporęcz do zjeżdżania. Wszystko jednak diametralnie się zmienia, gdy w związku z pracą ojca wszyscy muszą wyjechać do brzydkiego, samotnego domku (gdzie nie ma ani się z kim bawić, ani nie ma nic do odkrycia, ponieważ ,,Furia wiąże z nim ogromne nadzieje”). Niedaleko, za kolczastym drutem mieszkają zaś smutni ludzie w piżamach. Jednak podczas jednej z wypraw wokół tajemniczego drutu nieopodal domu, Bruno spotyka Szmula – ośmioletniego chłopczyka w pasiastej piżamie.
,,Szmul…- powtórzył po namyśle- Szmul… Brzmi jak podmuch wiatru!”
Co w tej powieści jest niezwykłego? Cóż, na pewno pokazanie wojny widzianej oczami dziecka i jego nieświadomości na temat tego, co się wokół dzieje i czym tak naprawdę zajmuje się jego ojciec. Wstrząsające rzeczy są przedstawione niewinnie, tzn. tak, jak rozumie to Bruno. Przyjmuje on własną filozofię co do otaczających go wydarzeń. Nie rozumie, czym jest nienawiść, kim jest tak naprawdę Furia, dlaczego ludzie „po drugiej stronie” chodzą w tych samych ubraniach. Dziecięce marzenia i ciekawość świata ścierają się z brutalnymi realiami wojny i informacjami przekazywanymi od najmłodszych lat. Przekręca nawet wyrazy, np. nazwisko ,,Furia” wymawia niepoprawnie (jednak nigdy już nie dowiadujemy się, jak mężczyzna naprawdę się nazywa) lub na nowe miejsce zamieszkania mówi ,,Po-świecie” (podejrzewam, że autor mógł mieć na myśli Oświęcim, zwłaszcza, że Szmul pochodzi z Krakowa).
„Chociaż po tej stronie ogrodzenia są dziesiątki Szmulów, to nie wydaje mi się, żebym choć raz miał do czynienia z kimś , kto urodził się tego dnia, co ja.”
Szczególnie piękna jest przyjaźń dwóch chłopców w dokładnie tym samym wieku. Przyjaźń na przekór złu i wojnie, mimo wszystko, mimo innych kultur, mimo dwóch stron ogrodzenia, mimo dwóch totalnie różnych światów. Chłopcy nie zdają sobie sprawy z tego, jak niebezpieczne dla nich jest spotykanie się. Bruno poznaje świat za drucianym płotem, zaczyna rozumieć trochę, co tam się dzieje, z drugiej strony Szmul może wreszcie z kimś porozmawiać. Obaj pojmują sens prawdziwej przyjaźni, na dobre i na złe – przyjaciela nie obchodzi to, kim jesteś, w jakiej sytuacji się znajdujesz. Rozmowa to coś, co mogą robić najczęściej i to ona ich zbliża do siebie.
,,Uniósłszy drucianą siatkę wyciągnął rękę, a gdy Bruno podał mu swoją, uścisnęli sobie dłonie. I tak to po raz pierwszy się dotknęli.”
Powieść Johna Boyne’a jest wzruszająca i wartościowa. Mówi o prawdziwej przyjaźni (chociaż może nie do końca potrafią tak fachowo nazwać to uczucie sami chłopcy) mimo przeciwności losu, o okrucieństwie wojny widzianej oczami małego chłopca i o tym, że ludzie powinni być sobie równi, niestety nie zawsze tacy są. Pokazuje też jak dobre i odważne mogą być dzieci. Warto także po przeczytaniu książki zobaczyć adaptację filmową w reżyserii Marka Hermana.
Natalia Tracz, Dyskusyjny Klub Książki „Okładka” przy GBP w Aleksandrowie