Literatura

2017
Michał Kozłowski

Nie myśl o mnie źle

Źle myśleć o lirycznym „ja” wierszy Michała Kozłowskiego niepodobna. Choć z początku można się zastanawiać, czy ich poetycka persona jest normalsem udającym (dla emocjonalnej higieny?) ekscentryka, czy ekscentrykiem, względnie outsiderem, doskonale udającym normalsa. W każdym razie nie mamy oporów, by podejść doń blisko i spojrzeć w jego życie, do którego uchyla nam drzwi; pozwalając asystować swoim rozterkom, refleksjom, rzadziej – porażkom i wybrykom.

Na kartach zbioru Kozłowskiego przewagę zyskał czas teraźniejszy. Kiedy, jak w wierszu Szczęśliwe dzieciństwo, poeta powraca do przeszłości, dzieje się to zawsze w kontekście jakiegoś aktualnego wydarzenia całkiem. Manifestuje się tutaj autentyczne doświadczenie chwili obecnej, zaufanie do tego, co naoczne, natychmiast odczuwalne, gdyż wraz z fenomenami, którymi obdarowuje poetę podpatrywana czy – rzadziej podsłuchana – rzeczywistość, przychodzą pytania prowadzące do ustawicznego namysłu, nakazujące egzystencjalną przytomność, skłaniające do ciągłego dopracowywania planu b. albo doskonalenia rozmaitych strategii przetrwania. Bywa czasem, że bardzo prostej, opartej na chwilowym znikaniu z widoku, aczkolwiek całkiem skutecznej w przypadku kogoś, kto nie boi się przyznać, że „Życie jest trudne / i wymaga wielu wyrzeczeń”.(Pozytywne myślenie). Z dobrodziejstwem inwentarza przyjmuje poeta fakt, budzi ono obawę, a świadomość tego, jak sugeruje zakończenie wiersza z partynickim hipodromem w tle, uważa za cechę ludzi mądrych.

Podmiot opowiada o czynnościach powszednich, o zajęciach wzbudzających poczucie dyskomfortu (W miasteczku średniej wielkości). Ze swym położeniem chyba się pogodził, przynajmniej oswoił. Łagodzi jego dotkliwość starannie odmierzonymi dawkami (auto)ironii: „Zarabiam poniżej szóstki, pani komisarz/ i ma pani rację: złodziej albo idiota/ już niedługo weźmie kredyt/ na dwa lub trzy pokoje,/ a jeśli nie pociągnie,/ to się przecież nie powiesi” (Gdzieś w Polsce). Kuszą go kobiece powaby, aczkolwiek wobec uczuciowych wyborów umie być wzruszająco konsekwentny: „Korek zaczyna się już na osiedlu./ A jednak bardzo lubimy kawiarnię/ w dolnym Karpaczu/ i cukiernię na końcu deptaka./Obiecałem sobie kiedyś,/ że zaniosę cię tam na rękach” (Nasz domek).
Kozłowski chętnie odświeża znane tropy retoryczne, zręcznie rozgrywa wieloznaczności. Modelunek obrazu poetyckiego, sposób jego kadrowania, sprawia, że przy jego wyrazistości, często nie zdradza on całej swej tajemnicy(Quiz). Co ma tu zapytywać – zapytuje, co ma zaciekawiać – zaciekawia.

Piotr W. Lorkowski

TOWARZYSTWO PRZYJACIÓŁ SOPOTU
Sopot, lipca 2017
210 x 140
40 stron
ISBN: 978-83-65662-09-5