Aktualności
Na niemieckim rynku księgarskim ukazało się wznowienie opowiadań Tadeusza Borowskiego "U nas w Auschwitz". Książka została wydana przez wydawnictwo Verlag Schoeffling & Co., w tłumaczeniu Friedricha Griese, przy wsparciu Programu Translatorskiego ©POLAND.
Dostępne od niedzieli, najnowsze wydanie tygodnika "Der Spiegel" zamieściło recenzję pióra niemieckiego pisarza Maxima Billera, który określa "pięknego, cierpiącego na depresję" Borowskiego mianem polskiego Majakowskiego, Kafki i Hemingwaya. "Bardzo rzadko w literaturze światowej zdarza się, żeby przeżycia osobiste i twórczość pisarska stanowiły w takim stopniu jedność" - czytamy. Borowski "był w piekle, a piekło jest dla pisarza zawsze dobrym tworzywem", pod warunkiem, że posiada on "słowa i uczciwość, by opowiedzieć, jak tam było naprawdę".
Borowski nie odmalował obozowego terroru jak "naiwny głupiec", lecz nadał mu - w opowiadaniach przypominających dziennik - "blask piękności, która czyni szczęśliwym". "Odkrył, na długo zanim znalazł się w Auschwitz, że świat i tak jest jednym wielkim obozem zagłady, zawsze wykorzystywanym przez ludzi do tego, by zabijać i obrażać innych ludzi" - czytamy w recenzji.
Tadeusz Borowski jest - obok Imre Kertesza - jedynym pisarzem na świecie, któremu - dzięki jego uczciwości, melancholii i taletowi - udało się napisać kilkaset stron, po których przeczytaniu można wreszcie zrozumieć, czym były Auschwitz i holokaust - twierdzi Biller. Były "fikcją, która stała się rzeczywistością, sztuką teatralną, powieścią, filmem czy też obrazem, czymś, co bezwzględnie pozbawiony talentu Adolf Hitler, który chciał zostać wielkim artystą, zanim stał się wielkim mordercą, podarował ludzkości jako swoje wspaniałe dzieło, jako wspaniałe dzieło stworzenia" - pisze Biller. Dzieło Hitlera nosiło tytuł "Unicestwienie Europy, Żydów i siebie samego" - dodaje.
Opisując jedną z drastycznych scen, gdy młoda Żydówka zabija zafascynowanego nią esesmana z jego własnego pistoletu, a ten umierając woła jak Hiob: "Boże, mój Boże, co uczyniłem, że muszę tak cierpieć", Biller dziękuje Borowskiemu za uratowanie tej i innych scen od zapomnienia. Nie powinniśmy nigdy o nich zapomnieć, ponieważ z pewnością mogłyby się powtórzyć, "gdy kilka spraw na raz nie uda się, a jakiś mały, zły, pozbawiony talentu człowiek znów zamarzy o sławie i wieczności" - pisze recenzent.
W Polsce opowiadania Borowskiego ukazały się po raz pierwszy w 1946 r. Pisarz popełnił samobojstwo w 1951 r. (PAP)