Literatura

2023
Maria Konwicka

Byli sobie raz

Maria Konwicka napisała interesującą opowieść o swojej rodzinie. Przez trzy lata porządkowała mieszkanie rodziców, głównie ojca, bo ten po śmierci żony żył w nim samotnie przez prawie szesnaście lat. Znalazła tu liczne zdjęcia, pamiątki rodzinne, listy, kartki z zapiskami i szereg rzeczy, które z pewnością przyczyniły się do ożywienia wspomnień z przeszłości.

Dla czytelnika książka jest okazją do poznania rodziny Marii po mieczu i po kądzieli. Tu wszystkie klubowiczki zgodnie przyznały, że miały możność przyjrzenia się artystycznej rodzinie Leniców, z której wywodziła się żona Tadeusza Konwickiego, Danuta - znana ilustratorka książek dla dzieci i ilustracji do „Świerszczyka”. Na uwagę zasługują tu zarówno jej ojciec, malarz Alfred Lenica czy brat, Jan, artysta plastyk pewnie bardziej znany za granicą. Dowiedziałyśmy się, że rodzina Tadeusza Konwickiego była zupełnie inna, rygorystyczna i religijna, a „czytanie książek w domu Blinstrubów uważano za rozpustę”.

I tak Maria Konwicka snuje swoją barwną opowieść o Lenicach, Konwickich, Blinstrubach, Kubowiczach i wielu, wielu innych. Opowiada o rodzinnych pobytach na wakacjach w Chałupach, o przyjaźni z Holoubkami, Łapickimi, Dziewońskimi, o słynnym stoliku w kawiarni „Czytelnika”.

W podzielonej na cztery części (bez tytułów) książce autorka płynnie przechodzi z tematu na temat. To taki trochę natłok myślowy, w sumie ładnie oddany. Córka Konwickich spędziła prawie trzydzieści lat w Ameryce, więc poświęca i temu sporo miejsca. Dzieli się swoimi doświadczeniami, opowiada o znanych rodakach, których tam spotkała, m.in. Elżbiecie Czyżewskiej, Jerzym Kosińskim, Leopoldzie Tyrmandzie. Spogląda na swoje życie, dokonania, pisze dużo o mistycyzmie, ezoteryce, wróżbach, hipnozie, astrologii, bo to tematy żywo ją interesujące. Wierzy też, że mają czasem istotny wpływ na jej losy.

Pewnymi „nadprzyrodzonymi” właściwościami był ponoć obdarzony słynny kot Konwickich, Iwan, ofiarowany rodzinie przez Marię Iwaszkiewicz. Jest bohaterem wielu anegdot, widzimy go na zdjęciach, jest na okładce książki. Liczne zdjęcia są zresztą wielką zaletą książki. Oglądamy Konwickich w Paryżu, w Ameryce, Kanadzie. Patrzymy na przedwcześnie zmarłą młodszą córkę Konwickich, Annę. Czytamy zabawne i wzruszające zapiski na kartkach, fragmenty z „Kalendarza i klepsydry”, „Nowego Światu i okolic” czy cyklu „Ameryka, Ameryka”.

Zdaniem klubowiczek autorka nie odziedziczyła talentu pisarskiego po ojcu. Mimo to dzięki jej książce mamy okazję odbyć niezwykle udane spotkanie z rodziną autora „Zorzy polarnych”, „Kompleksu polskiego”, „Bohinia” i innych pięknych powieści. Zachęcamy do lektury „Byli sobie raz”.

Recenzja kwiecień 2023 - dorośli

Wiesława Kruszek

DKK w Sieradzu, woj. łódzkie