Aktualności
Wojna polsko-bolszewicka miała ogromne znaczenie dla całej Europy. Wiedzieli o tym nie tylko Kazimierz Wierzyński i lord D’Abernon, ale także francuski generał Louis Faury, który jedną z bitw tej wojny – Bitwę Warszawską – porównał do bitwy pod Wiedniem, kiedy wojska polskie zatrzymały najazd Turków na Europę. Mimo tak ogromnej wagi ta batalia nie doczekała się – poza kilkoma wybitnymi, jak proza Stanisława Rembeka, Izaaka Babla, Józefa Mackiewicza czy Eugeniusza Małaczewskiego – zbyt szerokiego ujęcia literackiego.
Trzeciego lipca 1920 roku Naczelnik Państwa Józef Piłsudski wydał odezwę do obywateli Rzeczypospolitej, w której wzywał do dobrowolnej służby w armii podczas wojny polsko-bolszewickiej: „Jak jednolity, niewzruszony mur stanąć musimy do oporu. O pierś całego narodu rozbić się ma nawała bolszewizmu. Jedność, zgoda i wytężona praca niech skupi nas wszystkich dla wspólnej sprawy!”. Wśród tych, którzy odpowiedzieli na odezwę Marszałka i ruszyli do walki z bolszewikami znaleźli się również ludzie pióra: dziennikarze, krytycy, prozaicy i poeci. Ich świadectwa literackie są dziś nieocenionym źródłem tego, jak podczas tamtej wojny wyglądał los żołnierza.
Jednym z tych, którzy ruszyli do walki na froncie był wówczas niespełna dwudziestoletni Stanisław Rembek. Przeżyte podczas służby w 10 Kaniowskim Pułku Artylerii Polowej doświadczenia wojenne opisał w swoich dwóch pierwszych powieściach, wydanych już po wojnie: Nagan (1928) i W polu (1937). Uwiecznione w nich sceny walk, szturmów, odwrotów, kontrataków, a przede wszystkim pozbawione patosu i sentymentalizmu opisy zwykłego żołnierskiego życia do dzisiaj są jednym z najbardziej wstrząsających świadectw tamtych wydarzeń. „Jeżeli wojna wyzwala w człowieku zwierzę, to bardziej jeszcze na tyłach, niż na froncie” – pisał w powieści W polu, zawierającej opisy krwawych starć polskiej 7 kompanii strzelców z bolszewikami latem 1920 roku. Wojna, tak realistycznie przedstawiona przez Rembeka, to piekło, w którym dominują bestialstwo i okrucieństwo, liczne choroby, upał, zmęczenie, głód, brak wody i sprzętu wojskowego, a przede wszystkim – wszechobecna śmierć ludzi i zwierząt. Jednak tym, co wyróżnia prozę Stanisława Rembeka spośród innych powieści wojennych jest próba zgłębienia psychiki żołnierzy i dowódców, znajdujących się w nieustannym poczuciu zagrożenia, dręczonych poczuciem beznadziei i niepewności co do swojego losu: „Wszyscy tęsknią na froncie. Tęsknią za pokojem, za bliskimi… Kto nie ma nikogo na świecie – tęskni za śmiercią” (Stanisław Rembek, Nagan).
Powieść W polu Stanisława Rembeka była wysoko ceniona między innymi przez Marię Dąbrowską, która stawiała ją wyżej niż Na Zachodzie bez zmian Ericha Marii Remarque’a, a Czesław Miłosz określił ją mianem najlepszej książki o walce, jaka powstała w okresie międzywojennym. Mimo to twórczość tego pisarza była wyklęta po II wojnie światowej.
Lustrzane odbicie tej relacji stworzył walczący po przeciwnej stronie niż Stanisław Rembek inny wybitny pisarz, Rosjanin pochodzenia żydowskiego, Izaak Babel. Uczestniczył w wojnie polsko-bolszewickiej, walcząc w 1 Armii Konnej Siemiona Budionnego jako oficer polityczny i redaktor przyfrontowej gazety. Opowiadania Babla zebrane w tomie Armia konna oraz jego Dziennik 1920 (prowadzony przez kilka miesięcy na froncie) są, podobnie jak powieść Rembeka, autobiograficznym opisem krwawych starć, w których nie liczą się wartości takie jak współczucie czy litość. Tym, co charakterystyczne w relacji Babla są smutek i bezradność wobec świata, dające się wyczuć w jego opisach: „Szosa, drut kolczasty, wyrąbane lasy i smutek, smutek bez kresu. Nie ma co jeść, nie ma się czego spodziewać, wojna, wszyscy tak samo źli, tak samo obcy, pełni wrogości, dzicy”. Prymitywizm zachowań ludzkich, bezmyślność dowódców, nieprawdopodobna nędza, brud i choroby odmalowane przez Babla w sposób naturalistyczny, dynamicznym językiem, budzą przerażenie. Przedstawił wojsko sowieckie w całym jego barbarzyństwie i bestialstwie. Z tego powodu był po wojnie atakowany zarówno przez krytykę bolszewicką, jak i swojego dowódcę, Siemiona Budionnego. W efekcie zginął rozstrzelany w 1940 roku w ramach jednej ze stalinowskich czystek.
Swój udział w walce podczas wojny polsko-bolszewickiej miał również Kazimierz Wierzyński. Choć kojarzony przede wszystkim z poezją, był niezrównanym obserwatorem życia społecznego, czego dowodem są jego zapiski zawarte w Pamiętniku poety. Po wybuchu wojny w 1919 roku rozpoczął pracę jako oficer do spraw propagandy w Biurze Prasowym Naczelnego Dowództwa, redagując „Bibliotekę Żołnierza Polskiego” oraz wychodzące na Ukrainie „Ukraińskie Słowo” i „Dziennik Kijowski”. We wspomnianym Pamiętniku poety napisał: „Rok 1920 wydaje mi się najburzliwszym w dziejach Polski, powstałej po pierwszej wojnie światowej, a może w ogóle w naszej historii. Rok zwycięstw i klęsk wojskowych, rok wzniesień i załamań wewnętrznych, rok śmiałych poczynań politycznych i rozwianych nadziei, które z nimi się wiązały, rok niezliczonych wstrząsów i ostatecznego triumfu. Doświadczał tego każdy człowiek na polskich ziemiach, choć nie każdy zdawał sobie sprawę, że od przebiegu wypadków w Polsce zależały nie tylko jego osobiste losy, lecz także przyszłość Europy, a nawet świata. Jest wiele dowodów na to, że tak myśleli światli ludzie owych czasów[…]. Na ogół jednak łoskot wydarzeń zagłuszał wszystko, wstrząsy były zbyt silne, aby wśród nich znaleźć czas na spokój i rozważania”. Ostatnie słowa cytatu, mówiące o znaczeniu wojny polsko-bolszewickiej dla Europy i całego świata, nie są przesadzone. Potwierdził je między innymi brytyjski polityk, dyplomata i pisarz, lord Edgar Vincent D’Abernon w poświęconej właśnie tej wojnie książce, którą zatytułował Osiemnasta decydująca bitwa w dziejach świata.
Kierownikiem Biura Prasowego Naczelnego Dowództwa, gdzie pracował Kazimierz Wierzyński, był wówczas inny pisarz i publicysta, walczący podczas I wojny światowej w I Brygadzie Legionów Polskich ‒ Juliusz Kaden-Bandrowski. Mimo że twórczość Kaden-Bandrowskiego spotkała się z raczej ostrą reakcją większości międzywojennej krytyki literackiej ‒ Adolf Nowaczyński zarzucał jej trywializm, a Stanisław Mackiewicz uważał, że już „samo istnienie Kadena jest dowodem olbrzymiego zepsucia smaku publiczności polskiej” ‒ miał on także swoich zwolenników w postaci choćby Anatola Sterna czy Marii Dąbrowskiej. Obraz wojny w wydanym w 1921 roku zbiorze opowiadań reportażowych Kaden-Bandrowskiego Wiosna 1920 znacznie odbiega od tego, co opisał Stanisław Rembek. Choć wspomina on o ogromnych zniszczeniach wojennych, nie one są pierwszym tematem jego relacji. Pisarz skupił się raczej na apoteozie bohaterstwa polskich żołnierzy: „Z gromady ruin, z otwartych wrót, okien, z rumowisk i zniszczenia, drgającego na słońcu świetlistym dreszczem, zewsząd mocnym krokiem wychodzą teraz nasi żołnierze. To piechota Śmigłego. Ta piechota ma się jutro szalonym marszem rzucić naprzód, przełamać front, zmieść, skruszyć przed sobą wszystko i niby sztandar, ręką konsula wrzucony w mrowie barbarzyńców – ma się stać celem i metą dla ruchów całej armii”. Taka literatura jednak, mimo górnolotnej formy i niekiedy skomplikowanych symbolicznych odniesień, miała na celu wzmocnienie poczucia patriotyzmu w społeczeństwie oraz oddanie czci tym, którzy polegli w walce.
Oficjalną funkcję korespondenta wojennego podczas starć Polaków z bolszewikami pełnił ówczesny „człowiek teatru”: dramaturg, reżyser i krytyk literacki Adam Grzymała-Siedlecki. Swoje reportaże, publikowane w latach 1919–1921 w „Tygodniku Ilustrowanym”, „Rzeczpospolitej” i „Kurierze Warszawskim” zebrał w tom zatytułowany Cud Wisły. Wspomnienia korespondenta wojennego. Grzymała-Siedlecki spisał również anegdoty opowiadające o żołnierzach i dowódcach. Swoje relacje ubarwił subtelnym humorem. W jego ujęciu tytułowy cud to wynik współdziałania całego społeczeństwa, rządzących oraz żołnierzy: „Z otchłani klęski wydobyliśmy się na wierzch, aż ku szczytom triumfu. Sprawiły ten cud armia, rząd i naród. Oby najdalsze pokolenia mogły się uczyć na tym przykładzie, co można zdziałać, gdy w jedności i poświęceniu sprzęgnie się cały naród i poprzysięgnie sobie: «muszę zwyciężyć!»”.
„Gdyby ludzie mogli pamiętać o przebytych cierpieniach, ta wojna byłaby ostatnia”.
[Stanisław Rembek, W polu]
Pochodzący z kresowej szlachty Eugeniusz Małaczewski podczas I wojny światowej walczył najpierw w I, a potem w III Korpusie Polskim w Rosji, przemierzając cały kraj, od Morza Czarnego po okolice Archangielska. Aresztowany przez bolszewików, uciekł z konwoju wiozącego go na śmierć. Wstąpił do oddziałów walczących na północy Rosji w rejonie Murmańska i Archangielska, tak zwanych Murmańczyków. Zmarł dwa lata po wojnie, toteż jego dorobek literacki obejmuje zaledwie tom poezji, dramat i zbiór opowiadań. W swoich opowiadaniach, zebranych w tomie Koń na wzgórzu, opisał drogę polskich oddziałów na północ Rosji, podczas której z tysięcy polskich żołnierzy i oficerów do Murmańska dotarła zaledwie garstka. Pozostali zginęli rozstrzelani przez bolszewików lub umarli z wycieńczenia. W swojej kronice wędrówki Małaczewski zawarł różne formy literackie, od klasycznych krótkich narracji prozatorskich po reportaże, eseje czy po prostu anegdoty, jak ta o Baśce Murmańskiej – białej niedźwiedzicy, „córce regimentu”, która przywędrowała z oddziałami z dalekiej Syberii do Polski. Proza Małaczewskiego jest też niezwykłym obrazem zniszczenia polskich Kresów, czego symbolem staje się tytułowy koń na wzgórzu, zamęczony przez bolszewików: „W krwawych łunach zachodu widniał w oddali na swym wzniesieniu – olbrzymi, potworny, czerniejący kształtem – jakby żywy, męczeński pomnik przez Wojnę samej sobie ku własnej zelżywości i słusznej hańbie w obliczu Boga wzniesiony”.
Szczególnym świadectwem literackim wojny polsko-bolszewickiej jest wydana w 1965 roku powieść Lewa wolna Józefa Mackiewicza, który sam brał udział w tej batalii. Autor, posługując się fabułą, w której umieścił dzieje Karola ‒ młodego człowieka walczącego za nie do końca jasną dla niego sprawę ‒ w przenikliwy sposób demaskuje intrygi polityczne w państwie totalitarnym. Tym, co zasługuje na szczególną uwagę jest połączenie fikcji literackiej, lirycznych opisów przyrody z dokumentami, do których Mackiewicz miał dostęp na Zachodzie. Marian Hemar tak o tej powieści pisał w „Tygodniu Polskim” w rok po jej wydaniu: „Józef Mackiewicz na osnowie ludzkich przeżyć pisze historię, ona jest bohaterką książki. Nie umiem sobie inaczej wyjaśnić, dlaczego gdzieniegdzie świetną kompozycję powieści rozrywa, rozsadza jakby, publicystyka dowodów, cytatów, cyfr, skąd nagle pośrodku znakomitego toku narracji mapy, po co dokumentacja rozkazów dziennych, listów, telefonogramów, świadków i raportów? Rzecz to niezmiernie ciekawa, jak to suche, rzeczowe autentyzowanie przydaje książce napięcia miast je przerywać, jak podnosi zainteresowanie czytelnika na jakiś wyższy poziom, bardziej jeszcze chciwy tych wszystkich faktów”.
Znany przede wszystkim z późniejszych powieści dla dzieci i młodzieży Kornel Makuszyński również nie uchylał się od służby wojskowej. Podczas wojny polsko-bolszewickiej pracował w Wydziale Propagandy Armii Ochotniczej. Jego twórczość z tamtego czasu miała jednak nieco inny charakter niż wspomnienia czy relacje. Piosenki żołnierskie, które napisał, z muzyką skomponowaną przez wybitnego kompozytora Stanisława Niewiadomskiego są powszechnie znane do dzisiaj:
Hej, dziewczyno, hej, niebogo
Jakieś wojsko pędzi drogą
Skryj się za ściany, skryj się za ściany
Skryj się, skryj! Skryj się, skryj!
Ja myślałam, że to maki
Że ogniste lecą ptaki
A to ułany, ułany, ułany
Strzeż się tego, co na przedzie
Tam na białym koniu jedzie
Oficyjera, oficyjera
Strzeż się, strzeż
Więc strzeż się, strzeż
Wojna polsko-bolszewicka miała ogromne znaczenie dla całej Europy. Wiedzieli o tym nie tylko Kazimierz Wierzyński i lord D’Abernon, ale także francuski generał Louis Faury, który jedną z bitw tej wojny – Bitwę Warszawską – porównał do bitwy pod Wiedniem, kiedy wojska polskie zatrzymały najazd Turków na Europę. Mimo tak ogromnej wagi ta określana mianem najkrwawszej wojny XX wieku batalia nie doczekała się – poza kilkoma wybitnymi, jak proza Stanisława Rembeka, Izaaka Babla, Józefa Mackiewicza czy Eugeniusza Małaczewskiego – zbyt szerokiego ujęcia literackiego. Być może jej doniosłość została przysłonięta przez kolejną wielką wojnę, która nadeszła niespełna dwadzieścia lat później.
- Katarzyna Wójcik