Literatura

2018
Wiesław Helak

Nad Zbruczem

Wiesław Helak to reżyser filmowy, scenarzysta, ale także, a może przede wszystkim, pisarz. Autor m.in. „Lwowskiej nocy” tym razem urzeka czytelników nową powieścią zatytułowaną „Nad Zbruczem”, która ukazała się w krakowskim Wydawnictwie „Arcana”.

Zbrucz jest dla Polaków jedną z wielu wyjątkowych rzek. Po pierwszym rozbiorze stanowiła granicę między I Rzeczpospolitą a ziemiami Monarchii Habsburgów, później – mimo zmieniających się okoliczności geopolitycznych – Zbrucz wciąż pozostawał na mapach linią oddzielającą różne organizmy państwowe. U ujścia Zbrucza do Dniestru została zbudowana twierdza znana jako Okopy Świętej Trójcy, którą do literatury przeniósł Zygmunt Krasiński w „Nie-Boskiej komedii”. Niedaleko wznosiły się takie warownie jak Chocim czy Kamieniec Podolski, których losy za sprawą tekstów Wacława Potockiego i Henryka Sienkiewicza na trwałe wpisały się do polskiej kultury. Również Husiatyń i jego najbliższe okolice, w których w dużej mierze rozgrywa się akcja powieści, są miejscem wyjątkowym, na którym najazdy kozackie w XVII wieku, a potem zabory odcisnęły trwałe piętno.

Akcja powieści rozgrywa się na przełomie XIX i XX wieku. Obejmuje wydarzenia od ostatnich lat zaborów aż po początki II wojny światowej. Bohaterem powieści jest Konstanty – młody artysta, esteta, miłośnik malarstwa, który powraca w rodzinne strony po ukończeniu nauki w Wiedniu. Pomimo sentymentu, który wywołuje w nim miejsce lat dziecinnych, pragnie podróżować, przebywać wśród ludzi z szerokimi horyzontami myślowymi, a przede wszystkim zgłębiać zasoby światowych muzeów i podziwiać dzieła sztuki. To pragnienie doprowadza go w końcu do wiedeńskiego dworu i służby u cesarza Franciszka Józefa, podczas której wypiera się polskości. Po życiowych zawieruchach powraca jednak do ojczystego dworu, zmienia swój punkt widzenia, rozumiejąc, że ma „obowiązki polskie”. Jest to więc postać niejednoznaczna, utkana z wielu sprzecznych emocji, która jednak ostatecznie dokonuje właściwego wyboru.

To jednak nie Konstanty jest najważniejszym bohaterem powieści, ale jest nim ziemiański dwór. Wydaje się bowiem, że to właśnie etos kresowego dworu, pewien bezpowrotnie utracony model życia zdaje się najbardziej interesować Helaka. Kresy, czy bardziej precyzyjnie – Podole staje się bowiem dla autora pewnego rodzaju emanacją polskości. Otrzymujemy więc szereg refleksji, dzięki którym możliwe staje się odtworzenie atmosfery minionego czasu.

Tym, co najbardziej uwidaczniało się wśród domowników majątku w Husiatyniu, był szacunek i  przywiązanie do tradycji. Najsilniej zabiegał o nie ojciec Konstantego, który starał się, by syn pamiętał o tym, co najważniejsze. Ten szczególny związek z przeszłością przejawiał się w różnoraki sposób. Począwszy od musztry syna i dbałości o to, by świetnie władał szablą, przez naukę przywiązania do rodzinnych pamiątek, przeszłości, ziemi, aż po wpajanie szacunku do służby. Nie bez powodu jedną z życiowych maksym, którą kierował się dziedzic, była: „Harmonia i uniżenie”. Tę wzajemną korelację – o której obecnie, mówiąc o polskim ziemiaństwie, często się zapomina – opartą na pracy i wzajemnej życzliwości między właścicielem dworu, jego domownikami a służącymi udało się Helakowi świetnie uchwycić. Ojciec, przed którego napomnieniami Konstanty często się wzbraniał, zwracał również uwagę na czysto symboliczne gesty, takie jak ubieranie w trakcie ważnych wydarzeń starego stroju szlacheckiego traktowanego niemal jak relikwia.

Autor „Lwowskiej nocy” podkreśla również ogromną rolę wiary katolickiej w życiu ziemiaństwa. Opisuje msze święte, które odbywały się na skraju dworskiego parku, w barokowej kaplicy, podczas których usługiwał celebransowi nie kto inny, jak ojciec Konstantego. Również fragmenty Ewangelii są w powieści często obecne – czytane, recytowane, wygłaszane podczas świąt, ale i powracające w dniu najbardziej pospolitym, przepełnionym pracą czy smutkiem.

Dwór wiązał się także z manifestowaniem polskości i kształtowaniem postaw patriotycznych wśród społeczeństwa. Oprócz ojca dbała o nie i matka bohatera:

„Od kiedy Konstanty pamiętał, zawsze w dzień swoich imienin urządzała na Zbruczu uroczystości – Pro Patria et Fide. Jak co roku przygotowano prom, aby spłynąć nim do ujścia, jak co roku stał na nim chór i śpiewał różne pieśni z lat powstań przywołane, ale zawsze tę jedną, która była galicyjskim hymnem, powtarzaną po wielokroć w czasie całej drogi, zwrotka po zwrotce, aby wszyscy dobrze usłyszeli. Tak matka chciała i tak było od lat. Stała w swojej czarnej sukni i patrzyła na brzeg (...). A pieśń szła po rzece na przekór zaborcom i całemu światu (...). I niosło się daleko w step, po jednej i po drugiej stronie brzegu:
Z dymem pożarów, z kurzem krwi bratniej (...)”.

Wiesław Helak w „Nad Zbruczem” podkreśla również efemeryczne piękno polskiego dworu, położonego wśród zieleni, starodrzewu, a także pewną niepowtarzalność tego swoistego zjawiska kulturowego, która przejawiała się w transparentnej wierności wartościom:

„Zatrzymali się na szczycie, skąd rozciągał się widok na skryte wśród drzew zabudowania, a dalej na wijącą się rzekę i rozległą zieloną przestrzeń, pokrytą w tę wiosenną porę barwnymi kobiercami traw. Step zakwitł! I był to obraz niezwykły. I powiał lekki wiatr, i uderzył go mocny zapach ziół po rozedrganych nozdrzach, jak nagłe wspomnienie całego życia, i teraz wiedział Konstanty, że rozpoznałby ten powiew nawet na końcu świata. Już tylko przed nim ostatni łagodny stok, kapliczka wśród kwitnących bzów i aleja lipowa ze splecionymi nad głową konarami, jak w sklepieniu gotyckiej katedry (…) Uniósł głowę Konstanty i spojrzał na napis wyryty na bramie:
- Wiara i praca… - szepnął.” 

Rzeki – symbole, które nie są jedynie częścią krajobrazu, ale stają się szczególnego rodzaju przestrzenią naznaczoną wydarzeniami sprzed lat, tak różnorodnymi, jak różnorodna jest polska historia, pojawiały się już w naszej literaturze. Książka Wiesława Helaka wpisuje się w pewien sposób w klimat „Nad Niemnem” Elizy Orzeszkowej czy „Nadberezyńców” Floriana Czarnyszewicza, stanowiąc jednocześnie odrębny i wyraźny głos. Wynika ona z tęsknoty za światem, którego już nie ma, który bezpowrotnie utraciliśmy.

- Anna Czartoryska-Sziler

Arcana
Kraków, kwietnia 2018
145x210mm
298 stron
ISBN: 978-83-65350-28-2