Literatura

2018
Przemysław Dakowicz

Kwatera zmartwychwstałej pamięci

Książka Przemysława Dakowicza „Kwatera zmartwychwstałej pamięci” stanowi swoiste podsumowanie tej części twórczej działalności autora „Teorii wiersza polskiego”, która koncentruje się wokół tematu ekshumacji szczątków zamordowanych żołnierzy antykomunistycznego podziemia prowadzonych na powązkowskim Cmentarzu Wojskowym w Warszawie, w tzw. kwaterze „Ł”. U podstaw tego zbioru stoi osobiste doświadczenie Dakowicza, który wraz z zespołem prof. Krzysztofa Szwagrzyka był obecny przy pracach na Łączce, rozmawiał z rodzinami ofiar, uczestniczył w ich państwowych pogrzebach.

Patrząc na „relikwie” narodowych bohaterów zamknięte w małych trumienkach, które ułożono w blaszanym baraku, trudno autorowi znaleźć formułę, by wyrazić to z jednej strony tak jednostkowe, z drugiej symboliczne przeżycie: „Panuje tu półmrok. Pod jedną ze ścian rząd skrzynek z sosnowego drewna. Klękam. Zostaję sam. Jest ich osiemdziesiąt dwie. Osiemdziesiąt dwie trumienki – 40 na 60 centymetrów, jak dla niemowląt”.

Dakowicz zdaje się szukać odpowiedniej formy wyrazu, która okazałaby się na tyle pojemna, by zamknąć w sobie zbiorowy los żołnierzy podziemia antykomunistycznego. W „Kwaterze zmartwychwstałej pamięci” pojawiają się więc wiersze z tomu „Łączka”, eseje, reportaże, notatki diariuszowe, wywiady. Każdy z tych zapisów zdaje się uderzać w różne struny wrażliwości czytelnika. Ta wielość perspektyw wzbogacona zostaje również przez sugestywne zdjęcia przedstawiające prace ekshumacyjne na Powązkach.

Przez zawarte w tym tomie teksty przenika poczucie rozdarcia między świadomością powagi sytuacji, z którą przyszło się mierzyć – dosłownego wygrzebywania spod warstwy gruzów i ubitej ziemi kości bohaterów, a pewnego rodzaju niestosownością, irracjonalnością ich przyjęcia: „W dłoni dzierży woreczek z plastikowej folii. Składa w nim kolejno wszystkie elementy zgruchotanej kości. (…) Kości wydobytych z dołu nie sposób ułożyć w porządku anatomicznym. Mieszają się ze sobą – czaszka spoczywa na żebrach, kość łokciowa przylega do kości udowej (…). Dopiero teraz staje się widoczne dzieło dekonstrukcji, jakby konkretny człowiek, z imieniem i nazwiskiem, z niemożliwą do powtórzenia historią życia, właśnie w tej chwili zapadł się w otchłań abstrakcji”.

Bez wątpienia ważną częścią tego zbioru są wiersze ze wspomnianego już tomu „Łączka”, a wśród nich wyjątkowo przejmujący utwór „Światło”. Niektóre z nich opatrzone zostały komentarzami informującymi o najważniejszych faktach z życia przywołanych bohaterów. W zbiorze znalazł się również esej „Łączka. Wstęp do semantyki miejsca”, w którym autor zwraca uwagę na kwaterę „Ł” jako miejsce naznaczone historią, wokół którego konstytuuje się zbiorowa świadomość Polaków. U Dakowicza historia wpisuje się również w artefakty, przedmioty-symbole, jak ma to miejsce w wierszu „Łyżka” dotyczącym próby nieudanej ucieczki z więzienia mokotowskiego Hieronima Dekutowskiego „Zapory”, który wraz z towarzyszami naostrzoną łyżką wydrążył otwór w suficie celi, aby przedostać się na dach aresztu. Życiorysy „Zapory”, Witolda Pileckiego, Antoniego Wodyńskiego „Odyńca”, Edwarda Taraszkiewicza „Żelaznego” i wielu innych żołnierzy dzięki tekstom zawartym w tym zbiorze stają się bliskie czytelnikowi. Z drugiej jednak strony to „powtórne narodzenie”, jak nazywa autor prace ekshumacyjne, zostaje przybrane w szatę mistyczną, wręcz sakralną. Wydobywanie „relikwii” wyklętych, szczątków zamordowanych, staje się czymś w rodzaju religijnego aktu, cichej modlitwy: „Swoją robotę wykonują na kolanach, bo nie można jej wykonać inaczej – jakby tamta śmierć utajona, jakby tamten hańbiący pochówek musiały zostać wynagrodzone. Zgięte kolana i pochylone plecy archeologów mówią: kłaniamy się wam, umarli; oddajemy wam hołd, niezłomni, których ciała złamano, wyklęci, których dziś błogosławimy”.

Autor „Afazji polskiej” używa wielkich słów, a styl, który przyjmuje, jest patetyczny. Jest to jednak świadomy wybór. Dakowicz polemizuje tym samym z nie do końca zrozumiałym, choć coraz bardziej powszechnym, kojarzeniem stylu wzniosłego wyłącznie z przesadą i sztucznością. Dla twórcy prace na Łączce to wielka sprawa narodowa, jeśli więc sięgać po patos to właśnie tu i teraz.

Książka „Kwatera zmartwychwstałej pamięci” jest wyjątkowa pod wieloma względami. Zbiera bowiem wszystkie teksty autora związane z ekshumacjami na Łączce, których ostatecznym celem jest uświadomienie czytelnikom, że bez odkrycia komunistycznych zbrodni z lat 40. i 50. XX wieku, bez identyfikacji szczątków ich ofiar, nie jest możliwe budowanie współczesnej tożsamości narodowej. Dlatego też rozpoczęcie prac ekshumacyjnych na Łączce traktuje Dakowicz jako punkt zwrotny – jako początek „narodowych rekolekcji”, które pozwolą wypełnić lukę w narodowej pamięci.

- Anna Czartoryska-Sziler