Literatura

2017
Jan Tomkowski

Polski esej literacki. Antologia

„Polski esej literacki. Antologię” w wyborze i opracowaniu Jana Tomkowskiego przeczytałem najszybciej jak to było możliwe, odrzucając na bok inne rzeczy. Od razu podkreśliłbym wiodącą rolę Tomkowskiego, którego dorobek naukowy zaważył na konstrukcji tej książki. Ten historyk literatury i eseista, który kiedyś przybliżył polskiemu czytelnikowi dzieła Blake’a czy Swedenborga, „jest znawcą tajemnych doktryn i zbłąkań ścisłych umysłów”, jak pisał o nim ćwierć wieku temu Jan Gondowicz. Na rynku wydawniczym debiutował książką o mistyce w dziełach Juliusza Słowackiego (1984). W 1990 r. opublikował „szczupłą”, ale ważną w jego dorobku książkę pt. „Jerzy Stempowski”, który pozostaje dla niego jednym z najważniejszych pisarzy. W eseju „Ostatnia przygoda eseisty” Tomkowski napisał: „Esej to nie tylko gatunek literacki. To również zagadnienie psychologiczne, antropologiczne, egzystencjalne. To pewien sposób poruszania się po życiu, przyjmujący założenie, że jego fundamentem jest kultura”. W kontekście kompozycji antologii to zdanie nabiera szczególnego znaczenia. Spór o to, co jest esejem, a co nim nie jest, Tomkowski wyjaśnił we wstępie poświęconym rozwojowi eseistyki europejskiej na przestrzeni XIX i XX w. Autor „Ciemnych skrzydeł Ikara” wybrał teksty 40 autorów, rozpoczynając od Cypriana Kamila Norwida, a kończąc na Jarosławie Marku Rymkiewiczu. Chronologicznie antologia obejmuje lata 1856-1994, to jest blisko półtora wieku naszej historii. Z grona autorów, wymienię tylko część nazwisk zaproponowanych przez Tomkowskiego. Są to: E. Bieńkowska, W. Borowy, T. Boy-Żeleński, T. Breza, S. Brzozowski, K. Chłędowski, J. Czapski, W. Gombrowicz, W. Gomulicki, Z. Herbert, P. Hetrz, G. Herling-Grudziński, J. Iwaszkiewicz, K. Jeleński, W. Karpiński, J. Kott, J. Lorentowicz, S. Mackiewicz, B. Miciński, C. Miłosz, C. K. Norwid, J. M. Rymkiewicz, J. Stempowski, A. Świętochowski, W. Szymborska. Widać zatem nazwiska autorów znanych obok nieobecnych w powszechnym obiegu czytelniczym lub zapomnianych pisarzy, co nie znaczy, że nieważnych. Tomkowski zaproponował czytelnikom antologię wszechstronną, sporządzoną według starannej filologicznej miary, aby przypomnieć i w pewnym sensie zachować półtorawiekowy dorobek polskiego eseju. Teksty poprzedzają biogramy eseistów, przydatne podczas czytania. Zaletą tej antologii jest to, że lekturę możemy rozpocząć w dowolnym miejscu. Tomkowski pogrupował wiodące tematy składające się na „Polski esej literacki”. Rozpowszechniona w polskiej eseistyce XX w. formuła „niespiesznego przechodnia” zaproponowana przez Jerzego Giedroycia Jerzemu Stempowskiemu, nawiązywała do Michaela Montaigne’a, twórcy eseju jako gatunku literackiego. Francuskiemu pisarzowi, chyba jako pierwszy z polskich twórców, Chłędowski poświęcił obszerny tekst, akcentując wyjątkowość jego intelektualnej podróży, dzięki bibliotece zasobnej w dzieła klasyków. Zwykło się mówić, że eseista szepcze niczym królewiecki filozof w eseju Micińskiego „Portret Kanta”, który: „Słabym głosem umiał narzucić ciszę i panował z katedry nad salą”. Kwestii polskiej tradycji Tomkowski poświęcił najwięcej miejsca, bo i jest o czym mówić i o co się spierać. Spór o przeszłość i teraźniejszość Polski jest niekończącym się tematem, podejmowanym przez autorów reprezentujących różne środowiska, doświadczenia życiowe, ale także różne epoki. Stałym tematem rozważań eseistycznych jest słabnąca więź z kulturą śródziemnomorską. Wykształcenie filologiczne zapewniało podróżującym po świecie zrozumienie szczególnej siły mitu śródziemnomorskiego. W XIX w. pisarze cieszyli się swobodą podróżowania, która z czasem uległa ograniczeniu. Norwid, Chłędowski, Weyssenhoff, a z młodszych pisarzy Stempowski czy Parandowski swobodnie podróżowali między Atenami, Rzymem i Jerozolimą. Ich dzieła są efektem starannego wykształcenia. Po zakończeniu II wojny światowej taką swobodą cieszyli się jeszcze pisarze, którzy zdecydowali się na emigrację: Herling-Grudziński, Jeleński, Stempowski. Pisarzom krajowym, jak Herbert, przychodziło to z wyraźnym trudem. Znajdziemy także liczne odniesienia do złożonych stosunków polsko-rosyjskich. Pisarze znający realia rosyjskie, jak Gomulicki, Herling-Grudziński, Iwaszkiewicz, Mackiewicz, Miłosz, czy Stempowski, wskazywali na oddziaływanie kultury zachodniej, (której polska jest ważnym ogiwem) na Rosję. Podkreślali także na „odrębność” Rosji wynikającą z doświadczeń historycznych. W 1984 r. opublikowano w Wydawnictwie Znak pierwsze krajowe wydanie wyboru esejów Jerzego Stempowskiego z wyraźnymi śladami ingerencji cenzury oraz niezapomnianym wstępem Wojciecha Karpińskiego. Mogliśmy wówczas przeczytać esej pt. "Księgozbiór przemytników". Tekst ten reprezentuje bogaty dorobek eseistyczny Stempowskiego w antologii Tomkowskiego. Od tego eseju proponuję rozpocząć lekturę antologii. Jego najbardziej znany fragment brzmi tak: „Następnego ranka młody przemytnik Andrijko zjawił się, niosąc na plecach worek; pozostawił go w kącie. Kiedy pokój rozgrzał się zupełnie, rozwiązałem worek i zacząłem wyjmować książki jedna po drugiej. Pierwsze ukazało się dobre wydanie Horacego, potem »Metamorfozy«, potem »Bukoliki« i »Georgiki« Wergiliusza i paru poetów łacińskiego odrodzenia. Dalej szły książki hiszpańskie, przeważnie wydawnictwa z czasów wojny domowej; wśród nich znajdował się tomik Graziana »Agudeza y arte de ingenia«. Na dnie worka leżało kilku autorów angielskich z czasów romantyzmu: Southley, Coleridge, kilka tomików Waltera Scotta »Pride and Prejudice« i wreszcie, w oprawie innego pochodzenia, nieco zniszczony egzemplarz »The Fairy Queens« Spencera. Miałem więc na całą zimę najlepszego rodzaju lekturę”. Z grubsza rzecz ujmując, chodzi o to, aby gromadząc bibliotekę zapewnić sobie staranną lekturę i do tego nawiązuje "Polski esej literacki. Antologia", który jest ważnym wydarzeniem wydawniczym. Na wiele lat zapewni czytelnikom, teraźniejszym i przyszłym, pierwszorzędną lekturę, jak dawno temu książki zgromadzone przez przemytników w Karpatach (1939) i dostarczone Stempowskiemu, które w pewnej mierze pomogły mu przetrwać niespokojny czas.

Sławomir Wnęk