Literatura

2025
Doktórka od familoków

Magdalena Majcher

Książka Magdaleny Majcher „Doktórka od familoków” to fabularyzowana historia lekarza – pediatry Jolanty Wadowskiej – Król, która w latach 1974 - 1981 uratowała przed zachorowaniem lub śmiercią na ołowicę tysiące dzieci mieszkających w pobliżu huty Szopienice w Katowicach.

Niepozorna młoda lekarka, zatrudniona w niewielkiej przychodni gdzieś na peryferiach Katowic, z coraz większym niepokojem obserwuje stan zgłaszających się do niej pacjentów. Cała historia rozpoznania i walki z ołowicą zaczyna się od małego Januszka, który skierowany do pobliskiego szpitala, trafia do kliniki w Zabrzu. Tam stwierdzony u dziecka poziom ołowiu budzi na tyle duże zaniepokojenie konsultantki wojewódzkiej w dziedzinie pediatrii prof. Bożeny Hager-Małeckiej, że ta osobiście odwiedza przychodnię na Franciszoku w Szopienicach. Sugeruje, aby objąć badaniami większą liczbę dzieci w celu oceny skali zagrożenia. „Doktórka” Jolanta Wadowska – Król nie poprzestaje na przebadaniu kilkorga dzieci. Razem z pielęgniarką Wiesławą Wilczek tworzą kolejne listy dzieci, mieszkających w bezpośrednim sąsiedztwie huty. Bardzo szybko poczta odmawia doręczania kolejnych wezwań na badania i wtedy lekarka razem z pielęgniarką dostarczają wezwania osobiście. To niesamowite, jak obie zaangażowały się w całą akcję. Przebadano około 5 tys. dzieci, a wyniki były zatrważające. Poziom ołowiu w organizmie maluchów był porównywalny do poziomów, które powodowały odsunięcie od pracy hutników. To wydawało się niewiarygodne w czasach, kiedy znano tylko ołowicę u dorosłych, a przyczyny słabszego rozwoju fizycznego dzieci i ich niedomogów intelektualnych upatrywano w biedzie, niedożywieniu i braku higieny. Badania doktor Jolanty Wadowskiej – Król wreszcie odsłoniły brutalną prawdę: to ołowica wywołana przez sąsiedztwo huty powodowała anemię, upośledzenie układu nerwowego, upośledzenie umysłowe. Wiele miejscowych dzieci uczęszczało do szkoły specjalnej, a dzieciaki z rodzin ukazanych w książce miały problemy z czytaniem, pisaniem i opanowaniem najprostszych zasad matematyki.

Kiedy śledzimy losy książkowych rodzin i samej lekarki, nie możemy zapomnieć o uwarunkowaniach lat 70. Huta była oczkiem w głowie władz, o wszystkim decydowała partia i nie do pomyślenia było, aby używać oficjalnie słowa „ołowica” w odniesieniu do dzieci. Zarówno „Doktórka”, jak i konsultantka wojewódzka pediatrii wiedzą, że stąpają po cienkim kruchym lodzie. W każdej chwili mogą zostać oskarżone o sabotaż i aresztowane. Szczęśliwe znajdują zrozumienie w kierownictwie huty i we władzach Katowic. Udaje się zorganizować wyjazdy dzieci do sanatoriów, a w międzyczasie przygotować nowe mieszkania dla najbardziej zagrożonych ołowicą rodzin. Listy wyjeżdżających na kurację jak też kolejność przydziału mieszkań ustala „Doktórka”. Lokalna społeczność darzy ją olbrzymim zaufaniem i stoi za nią murem. Władze najwyraźniej mają tego świadomość, a nacisk na niewygodną lekarkę ogranicza się do takich złośliwości, jak blokada dostępu do wyników badań sanepidu. Jednak najbardziej uderza w nią odrzucenie pracy doktorskiej, opartej o wyniki wieloletnich badań „ołowików”. Dopiero po latach, gdy jej wnuczka opublikuje ukryte na strychu badania, ciche bohaterstwo Jolanty Wadowskiej – Król zostanie przypomniane i docenione. Przyznano jej wiele prestiżowych nagród i wyróżnień, w tym najważniejsze – doktorat honoris causa Uniwersytetu Śląskiego.

Gorąco zachęcam do lektury tej „fabularyzowanej historii ołowicy”. Zobaczymy, jak wiele może jedna niepozorna kobieta, która na wszystkie pochwały wzrusza ramionami, jakby chciała powiedzieć – takiego zachowania wymagała prosta przyzwoitość. Zobaczymy też, jak dramatyczne i nieodwracalne skutki przynosi zatrucie środowiska.

Recenzja marzec 2025 – dorośli

Maria Suchy

DKK w Rzeszowie woj. podkarpackie