Literatura

2017
Pierre Lemaitre

Do zobaczenia w zaświatach

Powieść Pierra Lemaitre’a, „Do zobaczenia w zaświatach” uhonorowana nagrodą Goncourtów w 2013 roku odważnie i szalenie ciekawie przedstawia bezsens wojny. Kaleki fizyczne, psychiczne, a często i moralne – oto żniwo wojenne, którego niezapomniany obraz maluje w swojej książce Pierre Lemaitre. Autor kryminałów i thrillerów tym razem pisze dzieło, która wymyka się jednoznacznym definicjom. Sytuuje się między literaturą wojenną, przygodową, romansem z nutą ironii i groteski. Przenosimy się do Francji z końca I wojny światowej. Verdun, Somma, Ypres zdążyły zabrać życie milionom istnień, a pokój nie został jeszcze ogłoszony. Trwa ostatnia bitwa, w której męczą się bohaterowie książki – były kasjer, neurotyczny Albert; nieakceptowany przez bogatego ojca artysta, gej, Edouard i arystokratyczny okrutnik, porucznik Pradelle. Ten ostatni zdradziecko strzela w plecy swoim dwóm podkomendnym, żeby rzucić podejrzenia na wroga i poderwać do ataku zmęczonych wojną i niechętnych do walki żołnierzy. Albert dokonuje strasznego odkrycia. Jest świadomy, że Pradelle nie daruje mu tej wiedzy. Ma rację. Perfidny oficer spycha Alberta do dziury po bombie, a kolejny wybuch zasypuje lej i grzebie żywcem żołnierza. Szczęśliwie blisko zdarzenia jest ranny Edouard, który w ostatniej chwili odkopuje pogrzebanego towarzysza. W tej samej sekundzie zbłąkany odłamek rani Edouarda, odrywając mu pół twarzy, całą szczękę i nos… Wojna się kończy, a życie nie. Na takich kombatantów jak znerwicowany Albert i kaleki Edouard rząd Francji nie ma pomysłu. Gloryfikuje umarłych, a żywych poniża, uznając ich za niepotrzebnych. Albert skarży się w liście do przyjaciela: „Nikt się do ciebie nie odezwie, nikt ci nawet ręki nie uściśnie. Gazety obiecywały łuki tryumfalne, a na razie gnieździmy się po salach, po których hula wiatr. Serdeczna podzięka wdzięcznej Francji (…) zamieniła się w nieustanne szykany, żałują nam tych 52 franków zasiłku, skąpią na ubraniach, na zupie i kawie. Traktują nas jak oszustów”. Filozofia Lemaitre’a zakłada, że świat dotknięty wojną należy do najgorszych rzeczy, jakie mogą się przytrafić człowiekowi. Czas tuż po wojennej hekatombie jest jednym wielkim chaosem i męką, szczególnie dla tych, którzy podczas wojny byli „mięsem armatnim”, a jednak przeżyli. W opinii autora „Do zobaczenia w zaświatach” wojna przypomina cmentarzysko wzniosłych patriotycznych idei, a jednocześnie stanowi świetny interes, kwitnący długo po zakończeniu walk. Pradelle, beneficjent korzystnego dla siebie małżeństwa, zarabia kokosy, żerując na narodowej rozpaczy po poległych żołnierzach. Jego działalność związana z ekshumacją umarłych wojaków i grzebaniu ich na nowych, zbiorowych cmentarzach jest haniebna, niemoralna, bezprawna. Dokonuje się bezczeszczenie zwłok na masową skalę. Chora rzeczywistość jest źródłem nieprawości nie tylko jednostek o złamanym kręgosłupie moralnym, takich jak Pradelle. Również tych przyzwoitych, ale pozbawionych wszelkiej nadziei na normalną przyszłość. Odpowiedzią Alberta i Edouarda na opresyjne warunki życia są oszustwa. Spektakularne, szalone, nieprawdopodobne. Nieuniknione w warunkach, jakie podarowała im zwycięska ojczyzna. „Do zobaczenia w zaświatach” oczarowuje sposobem narracji. Tej książki się nie czyta - ją się chłonie. Myślę że to zasługa swobodnego, ironicznego języka. Autor snuje swoją opowieść niczym najlepszy gawędziarz. Bohaterowie są wyraziści, odmalowani z pietyzmem i tak żywotni, że aż wyskakują z kart książki. Scena umierania przysypanego Alberta śni mi się po nocach. Edouard z czerwoną jamą zamiast twarzy, gulgoczący jak indyk, w masce swej facjaty sprzed wojny, siedzi głęboko w mojej świadomości. Jest moją ulubioną postacią tej historii. Poruszyło mnie jego cierpienie i niemożność życia z okaleczonym ciałem z jednej strony, a wola walki z niesprawiedliwością, talent plastyczny, fantazja i pomysłowość z drugiej. Akcja powieści toczy się szybko, by pod koniec jeszcze bardziej przyspieszyć. Również napięcie od samego początku tylko i wyłącznie rośnie, by w finale niemal udusić czytelnika. Jestem pod ogromnym wrażeniem tej opowieści głównie z racji jej mądrego, uniwersalnego przesłania, iż wojna jest szkodzącym wszystkim nieporozumieniem, a poza tym, jest to po porstu dobrze napisana książka.

Jolanta Domagała
DKK Chęciny