Aktualności

23.07.2020

Premiera filmu fabularnego „Havel”

W Pradze odbyła się we wtorek premiera filmu „Havel” w reżyserii Slavka Horaka. To pierwszy fabularny film o byłym prezydencie Czechosłowacji i Czech. Film traktuje o latach 1968-1989. „Nie robiłem filmu o ikonie, ale o człowieku” - powiedział reżyser.

Na premierze, która obyła się w Pałacu Lucerna, kompleksie w centrum Pragi, który wybudował dziadek Vaclava Havla była m.in. obecna Dagmara Havlova, druga żona bohatera filmu. Przyznała, że film bardzo jej się podobał. Powiedziała, że widziała go jeszcze przed ostateczną fazą post produkcji i była oczarowana grą aktorów. Na premierę przyszedł też brat Vaclava, Ivan Havel, ale filmu publicznie nie komentował.

Film mówi o Havlu z lat dysydenckich wychodząc poza opowieść o walce, prześladowaniach i szykanach ze strony czechosłowackiej służby bezpieczeństwa StB. Nie brak scen pokazujących prywatność dysydenta, jego małżeństwa, związków z innymi niż żona kobietami. Horak powiedział dziennikarzom, że pokazuje człowieka, który „nie jest całkowicie przekonujący w niektórych kwestiach moralnych”. Bohater nie raz wybiera między karierą teatralną a polityczną, między żoną a kochanką. Na szczególną uwagę zasługują sceny związane z nieukrywaną przez Havla i jego biografów sprawą skierowania w 1977 r. listu do komunistycznego prokuratora z zapewnieniem, że po wyjściu z aresztu nie będzie prezentować swoich poglądów publicznie. Do tej chwili Havel - i ten filmowy, i ten rzeczywisty - wracają kilkakrotnie. Filmowego obrońcę praw człowieka ten moment zawahania ukształtował na lata i uodpornił na kolejne kontakty z StB. Nawet za ceną kolejnych już nie miesięcy, jak za pierwszym razem, ale lat spędzonych w więzieniu.

Zaskoczeniem dla czeskich widzów mogą być szczegóły intymnego życia Havla. Z uśmiechem przyjmowano słowa głównego bohatera kierowane do żony Olgi: „Muszę ci coś powiedzieć, nie jestem tak moralnie silny, jak ci się wydaje”. Tak samo oglądano scenę, w której Havel, inwigilowany przez funkcjonariuszy StB, zaprasza żonę i kochankę do wystawnej restauracji i tam proponuje kobietom wspólne życie.

Trzykrotnie reżyser zastosował zabieg „teatru w filmie”. „Havel jest dramaturgiem, daliśmy mu prawo do teatralnego spojrzenia. Tak mógł widzieć teatr absurdu, jakim był komunistyczny wymiar sprawiedliwości” - powiedział dziennikarzom Horak, uzasadniając wprowadzenie teatralnych scen związanych z procesami.

Horak spodziewa się, że chociaż on sam postawił w filmie na emocje, widzowie będą postrzegać postać Havla i innych bohaterów przez pryzmat historii. „Nie chciałem by widzowie zastanawiali się, czy ten lub inny bohater jest historycznie prawdziwy, czy aktor gra w przekonujący sposób” - mówił dziennikarzom reżyser. I dodał, że dlatego - pomijając główne postacie - bohaterowie w tej filmowej historii nie mają nazwisk. „Każdy może zgadywać, kto jest kim” - powiedział.

Głównego bohatera gra Viktor Dvorzak, 40-letni aktor, którego charakteryzacja i wyuczone „r” upodobniły do późniejszego prezydenta. Dziennikarzom zdradził, że jednym z największych problemów było palenie papierosów na planie, ponieważ musiał wcielić się w rolę nałogowego palacza. Wykorzystywał specjalne, pozbawione nikotyny papierosy, których koszt miał zauważalnie odbić się na budżecie filmu.

Krytycy zgadzają się, że równie dobrze została obsadzona Ani Geislerova w roli Olgi Havlovej. Spokojna, zawsze przy boku męża, który w latach głębokiej komuny mówi do niej „jesteś moją pierwszą damą”. Nie brak ocen, że reżyser w przesadny sposób pozbawił ją emocji i nerwów, które według scenariusza uzewnętrzniła tylko raz, gdy Havel zaproponował jej wspólne życie z kochanką.

Jednym z zarzutów wobec filmu Horaka jest schematyczność w pojmowaniu historii i głównych bohaterów. „To film dla mainstreamu” - napisał jeden z krytyków i dodał, że takie ujęcie życia Havla może zaowocować nagrodami dla aktorów i reżysera. Horak już poznał świat wielkiego filmu. Jego „Opieka domowa” zdobyła nagrody w Karlowych Warach, San Francisco, Zagrzebiu oraz Palm Springs i ubiegała się o nominacje do Oskarów.

źródło: PAP, Piotr Górecki

--

Udostępnianie informacji PAP - klauzula informacyjna