Aktualności

25.05.2019

Maciej Zaremba-Bielawski laureatem nagrody im. Kapuścińskiego za Reportaż Literacki

Maciej Zaremba Bielawski został 10. laureatem Nagrody im. Ryszarda Kapuścińskiego za Reportaż Literacki dzięki książce Dom z dwiema wieżami. Nagrodzono także tłumacza - Mariusza Kalinowskiego. Wyniki konkursu ogłoszono w piątkowy wieczór.

Tematem nagrodzonej książki jest życie rodziców autora, historia ich wzajemnego niezrozumienia oraz fakt, że im głębiej ukrywa się rodzinne tajemnice, tym mocniej wpływają one na życie rodziny. Tytułowy dom ma dwie wieże dla samotników - matki i ojca.

„Maciej Zaremba Bielawski przesuwa granice reportażu, by z elementów własnych doświadczeń, archiwalnego śledztwa i głębokich rozważań nad polsko-żydowską historią zbudować wielowarstwową opowieść o ojczyźnie i o wygnaniu. Dom z dwiema wieżami dotyka fundamentów tego, kim jesteśmy i co nas kształtuje. Formułuje pytania, których bolesność świadczy o tym, jak bardzo są dziś potrzebne. I przypomina o sile literatury” - napisano w uzasadnieniu decyzji jurorów.

„Gdybym nie rozwiązał tych supełków rodzinnej historii byłoby ze mną źle” - mówił Zaremba Bielawski wspominając depresję, z której wychodził pisząc. „Szczerości uczyłem się od Kapuścińskiego, Krall, Szejnert. Bardzo wiele zawdzięczam polskiej szkole reportażu” - mówił laureat.

Julia Fiedorczuk nazwała nagrodzoną książkę „palimpsestem tożsamości”, „napisaną po szwedzku arcypolską opowieścią”. Rodzice Zaremby-Bielawskiego spotkali się tuż po wojnie, w 1946 r. i razem rozpoczęli nowe, powojenne życie. Było między nimi ponad 30 lat różnicy wieku. Oskar Zaremba-Bielawski pochodził ze zubożałej rodziny szlacheckiej, wywodzącej się od uczestników bitwy pod Grunwaldem, po I wojnie światowej został dyrektorem zakładu dla psychicznie chorych w Kościanie i w kilka lat uczynił z tego miejsca jedne z najlepszych ośrodków w Polsce. Podczas II wojny światowej brał udział w kampanii wrześniowej i jako oficer trafił najpierw do oflagu, gdzie względnie spokojnie doczekał wyzwolenia aby powrócić do pracy w sanatorium.

Ona, młodsza o 30 lat, była bardzo piękna i nie lubiła opowiadać o sobie. Używała już w życiu imion Lila, Elżbieta, Elisabeth i kilku nazwisk, dla męża zostanie Izą. Była córką przedwojennego sędziego w Tarnowie, Izaaka Wilhelma Immerdauera. Dla matki, jak wspomina Zaremba-Bielawski, określenie „Żyd” było jednoznacznie pejoratywne a nawet obelżywe. Rodzina była zlaicyzowana, polskojęzyczna i we własnym rozumieniu nie miała nic wspólnego z Żydami. Społeczność tarnowska widziała to jednak inaczej: sędzia Immerdauer doświadczał prześladowań ze strony adwokata - antysemity, a sama Lila, jako Żydówka, została wykluczona z klasowych fotografii. Podczas okupacji Immerdauerowie ukrywali się m.in. we Lwowie, gdzie w czerwcu 1941 r. ledwie uszli z życiem z pogromu, do którego doszło w dniu wkroczenia Niemców do miasta; potem w Krzemieńcu, gdzie matka i córka zdecydowały się opuścić ojca rodziny, bo razem nie mieli na ocalenie żadnych szans. Nie wiadomo, co dalej się działo z sędzią Immerdauerem.

Lila kilkakrotnie zmieniała imię i nazwisko, szukała schronienia w Łucku, Brześciu, potem - w Warszawie. Po jej śmierci syn znalazł w jej papierach listę osób, bez których pomocy nie udałoby się jej przeżyć - to około 30 zupełnie przypadkowych ludzi, wśród których są m.in. bezimienny szef policji ukraińskiej w Krzemieńcu, sekretarka gestapo w Brześciu, spora grupa ludzi z AK, m.in. ci, którzy załatwili jej dokumenty, zorganizowali ucieczkę z getta, a także grupa, która w porę zlikwidowała szmalcownika z sąsiedztwa oraz niemieckie małżeństwo, u których przez kilka miesięcy Lila pracowała.

Związek rodziców Zaremby-Bielawskiego od początku był trudny. Iza nalegała na ślub kościelny, co oznaczało zerwanie z wcześniejszą rodziną przyszłego męża. Iza pokazała twarz bezwzględnej egoistki i dopiero wiele lat później syn zrozumiał, że dla młodej kobiety, która ocalała z holokaustu, katolicki ślub kościelny mógł wyglądać na rozsądne zabezpieczenie interesów przyszłych dzieci. Iza została psychiatrą dziecięcym, ale własnych synów wychowywała tak, jakby nie miała pojęcia o potrzebach małych dzieci. Była matką zimną, nieobecną, wiecznie zapracowaną, niezwykle surową i wymagającą. Dramat, jakiego doświadczyli Maciej i jego bracia to niemal podręcznikowy przykład dzieciństwa potomków tych, którzy ocaleli z holokaustu, co opisywali m.in. Amos Oz, Art Spiegelman czy Ewa Kuryluk. W tych rodzinach dramat, o którym się nie rozmawia, wisi jednak w powietrzu.

Chłopcy dorastali, sympatyzowali z opozycją, pielęgnując w sobie rycerskie tradycje rodzinne spod Grunwaldu. Kiedy w grudniu 1968 r. Maciek - najstarszy - usłyszał od matki: „Wyjeżdżamy. Jestem Żydówką”, całe ich życie obróciło się w gruzy. 80-letni ojciec nie chciał rozpoczynać życia od nowa, po kilku latach samotności popełnił samobójstwo. Trzej synowie zostali z dziedzictwem bólu, niepokoju i poczuciem winy. Dom z dwiema wieżami to próba rozwikłania tego rodzinnego kłębu emocji przez zrozumienie, co właściwie się wydarzyło.

Matka z trzema synami wyemigrowała do Szwecji. Maciej początkowo pracował jako pracownik budowlany, operator dźwigu, salowy w szpitalu. Studiował historię filmu, a w 1988 r. ukończył historię idei na Uniwersytecie Sztokholmskim. Jako dziennikarz rozpoczął pracę w 1981 r., gdy pod pseudonimem Maciej Zaremba pisał reportaże na temat Solidarności i sytuacji politycznej w ówczesnej Polsce, które publikowały m.in. szwedzkie dzienniki „Dagens Nyheter” i „Expressen”.

W 1997 r. w serii reportaży nagłośnił sprawę przymusowej sterylizacji w Szwecji osób „niepożądanych”. Szerszą perspektywę tej sprawy ukazał w wydanej w 1999 r. w Szwecji książce Higieniści: z dziejów eugeniki. Od połowy lat 80. na łamach „Dagens Nyheter” regularnie publikuje serie reportaży, w których opisuje problemy i patologie szwedzkiego państwa opiekuńczego.

Dom z dwiema wieżami ukazał się nakładem wydawnictwa Karakter.

W tym roku w finale nagrody znalazły się - poza nagrodzonym Domem z dwiema wieżami - cztery książki: Będzie to, co było Mashy Gessen w tłumaczeniu Hanny Faryny-Paszkiewicz i Magdaleny Iwińskiej (wyd. Prószyński i S-ka), Nowi londyńczycy Bena Judaha w przekładzie Barbary Gutowskiej-Nowak (Wyd. UJ), Agonia. Lekarze i pacjenci w stanie krytycznym Pawła Kapusty (wyd. Wielka Litera) oraz Nie ma Mariusza Szczygła (wyd. Dowody na Istnienie).

Tegoroczne jury pracowało pod przewodnictwem Olgi Stanisławskiej w składzie: William Brand, Julia Fiedorczuk, Tadeusz Sobolewski i Nina Witoszek. Maciej Zaremba Bielawski otrzymał nagrodę w wysokości 100 tys. zł. Jury - nagrodą 20 tys. zł - wyróżniło także autora przekładu, Mariusza Kalinowskiego.

Od 10. edycji konkursu m.st. Warszawa, fundator nagrody, wprowadziło nagrody pieniężne dla wszystkich finalistów: 5 tys. zł dla autorów książek i 2 tys. zł dla tłumaczy reportaży.

Nagroda im. Ryszarda Kapuścińskiego jest przyznawana co roku za najlepszy reportaż książkowy opublikowany w Polsce i po polsku między 1 stycznia a 31 grudnia poprzedniego roku. Od początku jej istnienia nagrodzeni zostali: Jean Hatzfeld za książkę Strategia antylop i tłumacz Jacek Giszczak (2010), Swietłana Aleksijewicz za książkę Wojna nie ma w sobie nic z kobiety i tłumacz Jerzy Czech (2011), Liao Yiwu za książkę Prowadzący umarłych i tłumacze Agnieszka Pokojska i Wen Huang (2012), Ed Vulliamy za Ameksykę i tłumacz Janusz Ochab (2013), Elisabeth Asbrink za książkę W Lesie Wiedeńskim wciąż szumią drzewa i tłumaczka Irena Kowadło-Przedmojska (2014), Swietłana Aleksijewicz za książkę Czasy secondhand. Koniec czerwonego człowieka i tłumacz Jerzy Czech oraz Michał Olszewski za Najlepsze buty na świecie, a także tłumacz Mariusz Kalinowski za przekład Krótkiego przystanku w drodze z Auschwitz Gorana Rosenberga (2015), Paweł P. Reszka za książkę Diabeł i tabliczka czekolady (2016) i Rana Dasgupta za Delhi (2017). W zeszłym roku laureatką została Anna Bikont za książkę Sendlerowa. W ukryciu.

W sobotę finał jubileuszowej nagrody przeniesie się na Stadion Narodowy, gdzie odbywają się Warszawskie Targi Książki. Organizatorzy Nagrody im. Ryszarda Kapuścińskiego zapraszają na dzień reportażu. W sali Londyn A będzie można spotkać wszystkich finalistów nagrody, a tłumacze nominowanych książek wezmą udział w specjalnym panelu o sztuce przekładu. [źródło: PAP, Agata Szwedowicz]