Aktualności

26.01.2009

Kapuściński w Wietnamie

Ukazała się pierwsza książka Ryszarda Kapuścińskiego po wietnamsku. Autorką przekładu „Podróży z Herodotem" jest 33-letnia prawniczka z Warszawy.

Choć Nguyen Thai Linh mieszka w Polsce od 1989 roku i ukończyła prawo na Uniwersytecie Warszawskim, o istnieniu Ryszarda Kapuścińskiego tak naprawdę dowiedziała się dopiero w styczniu 2007 roku, gdy media z żalem żegnały dziennikarza stulecia, intelektualistę, wybitnego pisarza.
- Oczywiście wcześniej zetknęłam się z jego nazwiskiem, słyszałam go w radiu, czytałam jakieś artykuły - opowiada Thai Linh (rocznik 1975). - Ale dopiero po jego śmierci zainteresowałam się nim naprawdę, bo byłam wzruszona tym, jak Polska i świat go pożegnały. Zrozumiałam, że to był ktoś absolutnie wyjątkowy.
Thai Linh zaczęła więc czytać wszystko, co znajdowała w internecie na jego temat. A wtedy prasa była pełna nie tylko wspomnień o wielkim reporterze, ale i fragmentów jego książek.
Nguyen Thai Linh od 2007 roku prowadzi swój blog dla Wietnamczyków (http://liliapl.blogspot.com), więc tam zaczęła dzielić się z rodakami swoim zachwytem nad Kapuścińskim człowiekiem i pisarzem. Odzew od razu był duży, mimo że w Wietnamie żadna książka Kapuścińskiego w całości się nie ukazała (w czasopismach pojawiały się różne artykuły o Kapuścińskim polonisty z Hanoi Nguyen Chi Thuata i fragmenty jego utworów w przekładach profesora).
Mimo że w Wietnamie ukazuje się 700 tytułów prasowych, ludzie gazet nie czytają, bo wszystkie są państwowe i piszą to samo. Za to w internecie można znaleźć prawdziwy świat, Wietnamczycy masowo czytają blogi, portale informacyjne. No i książki.
W 86-milionowym Wietnamie działa - bez drugiego obiegu - ok. 60 liczących się wydawnictw, które rocznie wydają 27 tys. tytułów, czyli 276 mln egzemplarzy książek, wśród których dominuje literatura zagraniczna. Natomiast największa gazeta w sieci „VN-Express", ukazująca się tylko po wietnamsku, odnotowuje sześć milionów gości dziennie.
Na swoim blogu Thai Linh zaczęła więc publikować fragmenty wywiadów z Kapuścińskim i jego utworów. Dzięki temu zwróciła na nią uwagę redaktorka z prestiżowego wydawnictwa Nha Nam z Hanoi i zaczęła namawiać, żeby jakąś książkę Kapuścińskiego dla nich przetłumaczyła. Nguyen długo się opierała, bo jest prawniczką i dotąd niczego zawodowo nie przekładała, a tym bardziej literatury pięknej, więc się bała, czy temu podoła. Ale propozycja była kusząca, a redaktorka, widząc literacki talent Thai Linh, delikatnie naciskała, by spróbowała. W końcu stanęło na tym, że Nguyen odezwie się do wydawnictwa, jak będzie miała połowę przetłumaczonej książki. Której? - decyzję pozostawiono tłumaczce.
Po przeczytaniu „Podróży z Herodotem", od których nie mogła się oderwać, uznała, że taka literacka autobiografia, gdzie autor podsumowuje swoje reporterskie życie, będzie najlepsza na początek i zachęci Wietnamczyków do poznania i innych jego książek.
- Tak się złożyło - opowiada Thai Linh - że akurat byłam wtedy w ciąży, nie najlepiej się czułam, więc nie pracowałam, ale tłumaczyć mogłam. To mnie tak wciągnęło, że tylko tym żyłam, siedziałam przez dwa miesiące po osiem godzin przy komputerze, więc już w czerwcu ubiegłego roku przekład był skończony. Miałam szczęście, że moim redaktorem był jeden z najwybitniejszych wietnamskich tłumaczy młodego pokolenia Cao Viet Dung, więc pracując z nim mogłam się dużo nauczyć. On też się zachwycił „Podróżami z Herodotem", więc pracowaliśmy jak w transie i w sierpniu książka była już gotowa.
Ukazała się w połowie grudnia i od razu została bardzo dobrze przyjęta, zarówno przez czytelników, jak i przez recenzentów (m.in. E-van, dział literacki „VN-Express", 12 stycznia opublikował obszerną recenzję). To zachęciło oficynę Nha Nam, by już planować wydawanie kolejnych książek Kapuścińskiego. Co to będzie? Może „Cesarz" albo „Autoportret reportera" w przekładzie prof. Nguyen Chi Thuata, który od 20 lat popularyzuje twórczość Kapuścińskiego (w 2008 roku, na pierwszą rocznicę śmierci, przygotował specjalny numer „Literatury na Świecie" w całości poświęcony autorowi „Szachinszacha"). A może „Heban"? - Thai Linh już zaczęła go tłumaczyć.    
Na razie oficyna Nha Nam razem z Ambasadą Polski w Hanoi planuje spotkanie o Kapuścińskim z okazji wydania jego pierwszej książki po wietnamsku. To będzie wydarzenie kulturalne, bo taki reportaż literacki, jaki istnieje w Polsce, jest w Wietnamie gatunkiem nieznanym. - Moja praca - mówi prof. Nguyen Chi Thuat, który od 2005 na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu wykłada język i literaturę Wietnamu - polegała na przygotowaniu naszych czytelników, a także krytyki literackiej do polskiej literatury faktu, dla której zapis dziennikarski jest tylko punktem wyjścia, w istocie bowiem zmierza do literackiego uogólnienia.

Bożena Dudko