Aktualności
Każde dziecko zdobywa w szkole wiedzę i umiejętności, które są niezbędne w codziennym życiu. Warto jednak już wcześniej zadbać o edukację swojej pociechy, czytając jej w domu wartościowe książki. O roli literatury w nauczaniu uczniów klas wczesnoszkolnych rozmawiamy z Katarzyną Letkiewicz, pedagogiem specjalnym i neurologopedą.
Jaką rolę odgrywają książki w nauczaniu dzieci klas wczesnoszkolnych?
W dzisiejszym świecie królują smartfony, tablety i konsole. Dzieci coraz częściej myślą obrazami. Każdego roku szkolne statystyki czytelnictwa niebezpiecznie pikują. Moi uczniowie żartują, że książki są trudne w obsłudze. W sumie nie sposób się nie zgodzić. Wśród wielu dzieci z nielimitowanym dostępem do zdobyczy technologii coraz częściej obserwuję próby „swipe’owania” obrazków w podręczniku. Książka jest zdecydowanie bardziej angażująca w porównaniu do smartfona, w którym to szybko zmieniające się obrazy dają efekt natychmiastowej gratyfikacji. Myślę, że w dużej mierze ma to wpływ na pojawiające się u dzieci trudności w nauce czy też deficyty uwagi. Być może trochę się zagalopowałam, przechodząc do kwestii nowych technologii. Wracając do zadanego pytania, odpowiem krótko: książki są źródłem wiedzy, pomagają w nauce liter, czytania (czytania ze zrozumieniem!) i pisania. Czytanie książek pozytywnie wpływa na procesy poznawcze, rozwija wyobraźnię, pomaga kształtować postawy moralne, pomaga budować więzi rodzinne. Czytanie książek jest również doskonałą rozrywką! Pozwolę sobie zacytować Wisławę Szymborską, która powiedziała: „Czytanie książek to najpiękniejsza zabawa, jaką sobie ludzkość wymyśliła”.
Powiedziała Pani o nowoczesnych technologiach. Czy zastąpiły już one najmłodszym uczniom książki?
Można by zażartować, że książki w edukacji wczesnoszkolnej niedługo staną się reliktem przeszłości. Ale czy na pewno? Z całą pewnością warto iść z duchem czasu, wspomagając edukację nowymi metodami oraz narzędziami, niemniej jednak książka była i w dalszym ciągu jest podstawą w nabywaniu przez uczniów elementarnych umiejętności. Już na pierwszych etapach edukacji jedna kompetencja jest podstawą do zdobywania kolejnych: od znajomości liter do czytania i pisania, od rozumienia prostych poleceń do tych coraz bardziej złożonych. Młody człowiek, z pomocą nauczycieli i rodziców, jest w stanie korzystać z dobrodziejstw podręczników oraz bibliotek, aby samodzielnie przyswajać wiedzę nie tylko w zakresie podstawy programowej. Proszę mnie też źle nie zrozumieć! Absolutnie nie neguję tutaj takich cudów techniki jak czytniki książek czy zasoby e-bibliotek. To wszystko jest genialną sprawą, ale w moim odczuciu zdecydowanie bardziej odpowiednią dla starszych dzieci, które podstawowe umiejętności szkolne mają już dobrze opanowane.
Czy dzieci, którym rodzice dużo czytają, lepiej radzą sobie w szkole?
Czytanie niesie za sobą szereg pozytywnych bodźców dla mózgu. Można powiedzieć, że to taka jednoczesna sjesta i fiesta dla neuronów. Z jednej strony pozwala się wyciszyć, z drugiej pobudza do pracy. Bardzo ciekawie w publikacjach o pozytywnych „skutkach” czytania pisze Magda Molicka, która dzięki swoim badaniom udowadnia, że książki poza oczywistymi funkcjami, jakimi są opanowanie języka i wzbogacenie słownictwa, pomagają również rozwijać wyobraźnię, kształtują empatię, wspierają w odbiorze otaczającego nas świata, pomagają lepiej rozumieć siebie i innych. Świetnie sprawdzają się w aspekcie wychowawczym, a wspólne czytanie z dziećmi nierzadko pomaga w oswajaniu trudnych tematów. Czytanie jest dobrym treningiem uwagi. Dzieci potrafiące skupić się na czytanym tekście są znacznie mniej podatne na rozpraszające bodźce, zdecydowanie łatwiej jest im skoncentrować uwagę na toku lekcji. Należy też pamiętać, że szkoła to nie tylko nauka! To miejsce rozwijania kompetencji społecznych, umiejętności odnalezienia się w relacjach z innymi ludźmi i radzenia sobie z emocjami, które te relacje generują. Nie chciałabym również zbytnio generalizować odpowiedzi na to pytanie, wszak są dzieci, które niezależnie od ilości przeczytanych książek w dalszym ciągu mogą przejawiać specyficzne trudności w czytaniu, pisaniu, nauce.
Jakie problemy z czytaniem najczęściej napotykają uczniowie?
Istota problemów z czytaniem często jest wypadkową istniejących już zaburzeń, dlatego zawsze w pierwszej kolejności należy odnaleźć ich przyczynę, a dopiero później koncentrować się na objawach. Niewątpliwie najbardziej znanym zaburzeniem jest dysleksja, nieco mniej mówi się o zaburzeniach integracji sensorycznej, a „szarą eminencją” są moim zdaniem centralne zaburzenia przetwarzania słuchowego (czyli w skrócie APD lub CAPT). Mówiąc o problemach, mogą to być między innymi wspomniane wyżej zaburzenia, które przyczyniają się do takich trudności jak mylenie czy przestawianie liter i/lub sylab w wyrazie, zaburzenia uwagi wzrokowej, słuchowej, automatyzacja procesu czytania, kłopoty w rozróżnianiu fonemów. Nierzadko uczniów zraża sam akt czytania, dlatego niezmiernie istotne jest, aby już od najmłodszych lat pokazywać dzieciom, że czytanie jest fajne. Ogromnie ważna jest tutaj świadomość rodziców i nauczycieli. Trening czytania może przysparzać więcej frustracji niż korzyści, dlatego jeśli cokolwiek nas niepokoi, warto pamiętać, że jest wiele placówek i specjalistów, którzy służą pomocą! Dzięki odpowiednim narzędziom są oni w stanie sprawdzić, gdzie znajduje się kłopot i fachowo wesprzeć dziecko oraz rodziców w procesie terapeutycznym.
Jak ćwiczyć czytanie w domu? Które metody są najlepsze?
Ciężko jest wyczerpująco odpowiedzieć na to pytanie, ponieważ każde dziecko jest inne i prezentuje różny wachlarz potrzeb. Jak ćwiczyć czytanie z dzieckiem w domu? Warto dobierać atrakcyjne dla niego tytuły, tworzyć przestrzeń przyjazną do czytania oraz pamiętać, że dzieci chętniej sięgają po książki, gdy widzą czytających rodziców. Pamiętajmy, że zdecydowanie więcej osiągniemy, gdy będziemy działać poprzez zabawę. Może to być odgrywanie scen na podstawie odczytanego fragmentu książki, zmienianie głosów postaci, rysowanie ilustracji. Można pobudzić wyobraźnię dziecka, zachęcając je do wymyślenia własnego zakończenia danej historii.
Co do metod, to inaczej będziemy pracować z dzieckiem dyslektycznym – może nam się wtedy świetnie sprawdzić metoda Rona Davisa, a inaczej na wczesnym etapie edukacji – wówczas najczęściej mówimy o technice czytania globalnego Glenna Domana, metodzie dobrego startu Marty Bogdanowicz lub symultaniczno-sekwencyjnej metodzie Jagody Cieszyńskiej. Może to być także hybrydowe podejście, łączące ze sobą różne metody. Podsumowując, odpowiem krótko: najlepsza metoda to szyta na miarę możliwości i potrzeb rozwojowych dziecka.
Więcej na wielki-czlowiek.pl