Aktualności
Esej laureata Transatlantyku, Tokimasy Sakiguchiego, w najnowszym „Herito”
W najnowszym, 41 numerze kwartalnika „Herito”, który poświęcony został Białorusi, znalazł się esej „Białorusi piękna!” Tokimasy Sakiguchiego, laureata Nagrody Transatlantyk, najbardziej prestiżowego wyróżnienia dla wybitnych ambasadorów literatury polskiej za granicą, które przyznawane jest przez Instytut Książki. Wydawcą kwartalnika jest Międzynarodowe Centrum Kultury. Poniżej prezentujemy fragment eseju.
***
Białoruska wiza wklejona do mojego paszportu w 2012 roku była wielka i bardzo ładna – chyba najładniejsza, jaką w życiu widziałem. Odebrałem ją w niewielkiej ambasadzie białoruskiej, zlokalizowanej w spokojnej dzielnicy mieszkaniowej Tokio. Byłem zaskoczony, że tak ładna wiza jest bezpłatna. Wbrew wcześniejszym obawom wyczuwałem raczej życzliwość w stosunku do nas, to znaczy obywateli japońskich, w kontaktach z władzami białoruskimi. Stosunki Białorusi z Unią Europejską nie były dobre, a sytuacja stawała się najbardziej napięta w okolicach granicy polsko-białoruskiej. Dwie panie, Japonki, które wówczas mieszkały w Polsce, a chciały uczestniczyć w naszym Międzynarodowym Seminarium Objazdowym, wróciły specjalnie do Japonii po to, by w swoimi kraju postarać się o wizę, trudniej bowiem było o nią w Polsce.
Przekroczyliśmy granicę wczesnym popołudniem 25 sierpnia w Kuźnicy Białostockiej. Niespodzianie sprawnie, jakby magicznie, zważywszy na ogromne kolejki samochodów prywatnych i komercyjnych, unieruchomionych na drodze przed granicą.
Kolejnego dnia pogoda zrobiła się jesienna, co tylko odrobinę nam przeszkadzało w zwiedzaniu Grodna, ale już w Bohatyrowiczach i Miniewiczach trudno było obejść się bez parasola – aura pokrywała się z moimi wyobrażeniami o tych miejscach. Niemen i niektóre jego dopływy poznałem wcześniej – podczas wyprawy naszego seminarium objazdowego na Litwę. W Szetejniach, Druskiennikach, Wilnie obserwowałem rzekę z bliska i czasem zanurzałem w niej rękę. A jednak do Grodzieńszczyźny miałem wyższe oczekiwania. Szukałem czegoś więcej niż tylko scenerii. Pragnąłem choć w mgnieniu oka ujrzeć, najlepiej dotknąć genius loci. Dlaczego? To za sprawą literatury Elizy Orzeszkowej.
(…)
Gdy wymawiam jej nazwisko, reakcja Polaków jest prawie zawsze jednakowa – zdziwienie, śmiech, czasem pobłażliwy uśmiech lub lekkie zakłopotanie. „Orzeszkową męczyli nas w szkole, oczekiwaliśmy literatury przygodowej, choćby Sienkiewicza, Orzeszkowa to nie była literatura dla młodzieży, podobnie jak Noce i dnie Dąbrowskiej” – powiada mój stary znajomy pisarz i redaktor. „Orzeszkowa?! W XXI wieku?” – dziwi się szczerze profesor uniwersytecka. Intuicja podpowiada mi jednak, że niektóre teksty Elizy Orzeszkowej w przekładzie prezentują wartości niedocenione w „domowym” czytaniu w Polsce.
W każdym razie nie zrezygnowałem z zamiaru wpisania „ongrodzkiej” twórczyni w poczet klasyki literatury polskiej i udostępnienia Japończykom choćby jednej jej powieści czy paru nowelek. Nad Niemnem? Zbiór opowiadań? Wciąż o tym myślę. Jadąc do obwodu grodzieńskiego, nosiłem się z pewnym tematem. Intrygowała mnie filozofia natury Elizy Orzeszkowej.
Sposób postaciowania głównego bohatera powieści Cham jest jednym z ciekawszych przykładów przejawów tej filozofii. Podobno powieść pierwotnie miała nosić tytuł Rybak nadniemeński, ale ostatecznie ukazała się jako Cham w odcinkach „Gazety Polskiej” w roku 1888. Oczywiście ważny jest wymiar społeczny powieści. Pod tym względem tytuł Cham pozostaje niewątpliwie bardziej wymowny i nośny (tym samym trudniejszy do tłumaczenia na inne języki, bo jak oddać w pełni konotacje tego słowa?). Pierwotny tytuł jednak zwraca uwagę na inny, niemniej istotny wątek, czyli relację rybaka z rzeką, Pawła Kobyckiego z Niemnem, sam na sam. Ten właśnie motyw mnie interesował.
(Tokimasa Sakiguchi, fragment eseju „Białorusi piękna!”)
***
Cały esej „Białorusi piękna!” do przeczytania w najnowszym „Herito”, w którym także Hienadź Sahanowicz i Hieronim Grala tłumaczą zmagania Białorusi z własną historią; Nelly Bekus wyjaśnia, na jakich filarach opiera się dzisiejszy demokratyczny zryw i w jaki sposób opozycja stara się na nowo opowiadać o białoruskiej tożsamości; Ziemowit Szczerek pokazuje, jak porządek i czystość przełożyły się w Białorusi na poczucie wyższości w stosunku do Ukraińców i Rosjan; Irina Sołomatina przygląda się kobiecej twarzy protestów, a także ich historycznym skojarzeniom, czyli udziałowi kobiet w wojnie ojczyźnianej; Maria Dawydczyk opowiada o relacjach Białorusi z Unią Europejską, kwestionując „monolit” zwany Europą Wschodnią; Walancin Akudowicz śledzi „niepamięć” o Czarnobylu; Owen Hatherley wydobywa frapującą różnorodność białoruskiej architektury w XX wieku; Anna Łazar pokazuje, co Białoruś wniosła do sztuki światowej i jaką sztuką sama dziś żyje.
„Herito” zaprosiło również do rozmowy Iwana Łysiuka, który opowiedział Przemysławowi Witkowskiemu o białoruskim neopogaństwie, oraz Stsiapana Stureikę, który pytany przez Michała Wiśniewskiego odkrywał warstwy białoruskiego dziedzictwa.