Aktualności

Wincenty Kadłubek według Aleksandra Lessera / Cyfrowe Zbiory Muzeum Narodowego w Warszawie
08.03.2023

Duchowny – historyk – moralista. 800-lecie śmierci bł. mistrza Wincentego (Ok. 1150-1223)

8 marca 1223 roku w Jędrzejowie zmarł Wincenty Kadłubek, autor Kroniki polskiej. W 800. rocznicę śmierci o jednym z ojców kultury polskiej opowiada dr hab. Jacek Głażewski.

Przez wiele lat działalność publiczna oraz pisarstwo biskupa krakowskiego Wincentego zwanego Kadłubkiem – pierwszego polskiego pisarza i historyka – nie miały zbyt dobrej prasy. Autor Kroniki polskiej postrzegany był, zwłaszcza w zestawieniu z Anonimem zw. Gallem oraz Janem Długoszem, jako dysponent zepsutego czy też zmarnowanego talentu literackiego, fantasta, mistyfikator, błędny rycerz średniowiecznej historiografii. Jego praca, stworzona na zamówienie księcia Kazimierza Sprawiedliwego i obejmująca zakres od czasów legendarnych aż po rok 1202, nie wytrzymywała krytycznej konkurencji ani z wyrafinowaną stylistycznie, zrytmizowaną łacińską prozą kroniki Anonima zw. Gallem, ani z ufundowanymi na pogłębionej świadomości warsztatowej oraz ukierunkowanymi na badanie przyczyn i skutków wydarzeń dziejowych Rocznikami Długosza. Kadłubek zadawał się tu bratem gorszego Boga, który wypisywał brednie o smoku wawelskim i walkach polskich wojów z rzymskimi legionami.

Sądzę, że za surową ocenę, podtrzymywaną przez opinię publiczną w stosunku do kronikarza odpowiedzialny jest Paweł Jasienica, który w drugiej połowie XX wieku zawładnął wyobraźnią historyczną Polaków za sprawą kilkutomowego cyklu esejów, poświęconych rodzimym dziejom (Polska Piastów, Polska Jagiellonów, Rzeczpospolita Obojga Narodów), reportaży archeologicznych (Słowiański rodowód, Archeologia na wyrywki) oraz innych licznych książek, wśród których znalazła się również osobna praca na temat wybranych przykładów średniowiecznej historiografii. W studium Trzej kronikarze Jasienica zaprezentował portrety Thietmara, Anonima zw. Gallem oraz właśnie Wincentego Kadłubka. O ile jednak dwie pierwsze sylwetki uzyskały rodzaj indywidualnego absolutorium, co wyraziło się już w tytułach szkiców (Biskup z Merseburga oraz Anonim), o tyle trzeciemu bohaterowi rozważań nie udało się zdać egzaminu z wiarygodności. Autor Polski Piastów zatytułował uwagi o dziele Mistrza Wincentego, używając druzgocącej formuły: Antykronika. Później zaś dobitnie stwierdził: „Wincenty osiągnął smutny szczyt – trudno mętniej pisać o rzeczach, na które się patrzyło. Nie było przesady w mym wcześniejszym twierdzeniu, że niektóre fragmenty tej kroniki mogą wtrącić w rozpacz. Z tego względu nie można traktować Kadłubka, jak się traktowało Galla, to znaczy cytować go dziesiątkami stronic. Współczesny czytelnik nie wytrzymałby pewnie. Ta proza umarła. Autor popełnił literackie samobójstwo”.

Nie było przesady, naprawdę? Otóż w świetle najnowszych badań jest raczej jasne, że te cechy pisarstwa Mistrza Wincentego, które niegdyś traktowano pogardliwie i z dezaprobatą, obecnie stały się siłą jego pióra. Może więc warto przy okazji zapamiętać, że w stosunku do dzieł dawnej kultury winno się unikać ocen radykalnych, nawet jeśli jest się wyłącznie eseistą myślącym na własny rachunek. Wszak pisanie o przeszłości, nie chroni od tego, co przyniesie przyszłość. W takiej niepewnej sytuacji poznawczej, nie wiadomo do końca, czy potencjał intelektualnego samobójstwa przynależy bardziej do biografii pisarza czy też może jego krytyka?

* * *

Mistrz Wincenty urodził się najprawdopodobniej około roku 1150. Być może był synem komesa Stefana, palatyna krakowskiego z rodu Lisów i nieznanej dziś z imienia córki Bogusława, syna komesa Włosta, z rodu Łabędziów. Z hipotezą społecznego pochodzenia Wincentego związana jest również geneza jego nazwiska, które odnosi się do przydomku ojca („Kadłub”). Określenie „Kadłubek”, a więc „syn Kadłuba” pojawia się jednak dopiero w źródłach piętnastowiecznych (m. in. w Kodeksie Sędziwoja z Czechła). Wcześniejsze zapisy mianują kronikarza Mistrzem Wincentym (magister Vincencius), co wskazuje na jego wykształcenie. Można bowiem przypuszczać, że Kadłubek pobierał nauki w szkole katedralnej na Wawelu, po czym udał się na studia zagraniczne do Paryża lub Bolonii. Za francuską ścieżką rodowodu intelektualnego przyszłego autora Kroniki polskiej świadczyłaby charakterystyczna dla tego środowiska formacja umysłowa, bazująca na erudycji klasycznej i współczesnej. Niezależnie od tego, które z przypuszczeń na temat almae matris jest bliższe prawdy, naukowa osobowość Mistrza Wincentego jest owocem zjawiska XII-wiecznego renesansu z jego ożywionym zainteresowaniem starożytnością, zwłaszcza prawem rzymskim i historiografią. Jak pisał w 1927 roku jeden ze „zbuntowanych mediewistów”, Charles Homer Haskins: „Odrodzenie intelektualne XII wieku najprawdopodobniej najlepszy wyraz znalazło w dziejopisarstwie – nie da się ukryć, że z wielu różnych względów są to wielkie czasy historiografii średniowiecznej: stare gatunki nabierają szerszego rozmachu i pełni; pojawiają się też nowe formy, a pod względem ilościowym pisarstwo historyczne wielce się rozwija i w sposób bardziej całościowy odzwierciedla rosnącą aktywność społeczeństw”. O zagadnieniu klasycznej erudycji Kadłubka jako świadectwie jego intelektualnej formacji trzeba będzie jeszcze wspomnieć.

Mistrz Wincenty wraca ze studiów przed rokiem 1189 i zajmuje się nauczaniem w krakowskiej szkole katedralnej, po czym rozpoczyna służbę na dworze Kazimierza Sprawiedliwego, pełniąc funkcję kapelana kancelarii książęcej. Kilka lat po śmierci swojego pryncypała uzyskuje prepozyturę przy kościele Najświętszej Panny Marii w Sandomierzu (1196), ale jego więzi z Krakowem pozostają wciąż silne, ponieważ sandomierska kolegiata była siedzibą członków kapituły krakowskiej. Oni to w 1207 roku wybrali Mistrza Wincentego na stanowisko biskupa krakowskiego, aczkolwiek wybór ten toczył się w kontekście sporu politycznego pomiędzy arcybiskupem gnieźnieńskim, Henrykiem Kietliczem a księciem Władysławem Laskonogim. Kontrkandydatem w wyborach kapituły krakowskiej był biskup płocki Gedko, jednak papież Innocenty III w bulli z 28 marca 1208 roku uznał Wincentego za lepszego kandydata i zatwierdził go na stanowisku. Konsekracja nowego biskupa odbyła się w drugiej połowie 1208 roku.

Jako zwierzchnik diecezji krakowskiej, Wincenty Kadłubek sprawował swe rządy przez dekadę. Brał udział w zjazdach w Borzykowie (1210), Mstowie (1212), Mąkolnie (1212), Wolborzu (1214).  W tym okresie uczestniczył – obok arcybiskupa gnieźnieńskiego, Henryka Kietlicza i dwóch biskupów wrocławskich, Wawrzyńca oraz Bartha – w obradach Soboru Laterańskiego IV (1215), który m. in. wprowadził do Kościoła powszechnego użycie brewiarza opartego o liturgię kaplicy papieskiej, uregulował sprawy kultu oddawanego relikwiom oraz nałożył na władzę świecką obowiązek zwalczania herezji. Jeszcze jako prepozyt sandomierski, Wincenty rozpoczął także działalność fundacyjną (np. podarował cystersom w Sulejowie wsie Czerników i Gojców), którą kontynuował jako biskup (darowizna wsi Niekisiałka cystersom w Koprzywnicy). Dobre stosunki z cystersami sprawiły, że kiedy wiosną lub latem 1217 roku złożył urząd biskupa krakowskiego, osiadł na stałe w ich klasztorze, w Jędrzejowie. Tam zmarł 8 marca 1223 roku i tam – pośrodku chóru kościoła – został pochowany. Istnieje przypuszczenie, że w ostatnich latach życia Mistrz Wincenty złożył śluby zakonne.

Pamięć o dokonaniach biskupa krakowskiego szybko popadła w zapomnienie. Dopiero w XVII wieku – 26 kwietnia 1633 roku – odszukano miejsce pierwotnego pochówku Wincentego, otwarto grób i zidentyfikowano ciało na podstawie zachowanego paliusza, po czym 19 sierpnia doczesne szczątki pisarza złożono w nowym miejscu, tym razem w ścianie kościoła. Jesienią 1634 roku Episkopat polski wysłał do Stolicy Apostolskiej pisemną prośbę o wyrażenie zgody na wyniesienie Mistrza Wincentego na ołtarze. Formalnie beatyfikacja rozpoczęła się w 1680 roku i trwała dość długo, a sprawę przesądziła tradycja kultu oraz pochodzące z XVI i XVII wieku świadectwa czci (za szczególnie istotne źródło należałoby tu uznać Żywot Wincentego z 1642 roku, pióra Szymona Starowolskiego). Ostatecznie, 18 lutego 1764 roku, papież Klemens XIII zatwierdził kult błogosławionego, po uprzednim rozstrzygnięciu kierowanej przez kardynała Giuseppe Feroniego, Kongregacji do spraw Świętych Obrzędów (Congregatio pro Sacri Ritibus). 9 czerwca 1764 roku podpisując bullę, papież zezwolił na odprawienie mszy ku czci Błogosławionego.

W 1845 roku dokonano uroczystego przeniesienia części szczątków Wincentego Kadłubka z Jędrzejowa do Sandomierza – relikwie złożono w katedrze (w 1818 roku, papież Pius VII podniósł sandomierską kolegiatę do godności kościoła biskupiego). W roku 1909 nastąpiło przeniesienie relikwii Błogosławionego na Wawel – zostały one złożone w kaplicy Jana Olbrachta. Obecnie spoczywają w kaplicy biskupa Piotra Tomickiego.

Starania o kanonizację Mistrza Wincentego, rozpoczęte jeszcze w latach trzydziestych XVIII stulecia, a wznowione w latach pięćdziesiątych ubiegłego wieku, zakończyły się fiaskiem. W 1971 roku Kongregacja Obrzędów stwierdziła braki w dokumentacji, co spowodowało, że rok później definitywnie oddalono reasumpcję sprawy kanonizacyjnej.

* * *

            Mistrz Wincenty pozostał w pamięci potomnych przede wszystkim jako autor Kroniki polskiej. Dzieło jego życia powstawało zapewne w dwóch etapach. Pierwsze trzy księgi mogły zostać napisane w czasie służby Kadłubka na dworze księcia Kazimierza Sprawiedliwego i Leszka Białego, natomiast ostatnia księga w okresie jędrzejowskim, po ustąpieniu ze stanowiska biskupa krakowskiego. Podział ten wydaje się naturalny z punktu widzenia swoistości poszczególnych części kroniki: księgi I-III przyjęły kształt dialogu pomiędzy Mateuszem, biskupem krakowskim a Janem, arcybiskupem gnieźnieńskim, zaś księga IV ma formę narracyjną – opowieść snuje tutaj naoczny świadek przywołanej in extenso dysputy obu duchownych, anonimowy „sługa, który nosił kałamarz z piórem i okrzesywał dymiące łuczywo” [IV, 1]. Ta klasyczna w swym kształcie figura skromności skrywa – jak można się domyślać – samego autora, który zresztą już w Prologu dzieła zastosował ów topos, aby zdobyć przychylność odbiorcy (captatio benevolentiae), dając zarazem próbkę tzw. „trudnej ozdobności” (ornatus difficilis), a więc kunsztownej szaty stylistycznej, będącej cechą charakterystyczną całego wywodu i wzbudzającej kontrowersje wśród XIX- i XX-wiecznych czytelników, nieświadomych faktu istnienia takiej – popularnej właśnie w XII wieku – konwencji pisania. Mistrz Wincenty pisał:

Jednakże niesłuszne jest uchylanie się od wykonania słusznego polecenia. Zrozumiał z pewnością najdzielniejszy z książąt, że wszelkie dowody dzielności, wszelkie oznaki zacności odbijają się w przykładach przodków jakby w jakichś zwierciadłach. Bezpieczniej bowiem wybrać się w drogę, gdy przodem idzie przewodnik, gdy światło posuwa się przed nami, i wdzięczniejszy jest obraz obyczajów, który obfitująca w przykłady starożytność przepowiada. Pragnąc tedy w swej szczodrobliwości dopuścić potomnych do udziału w cnotach pradziadów, na mnie pisarza, na kruche jak trzcina pióro, na barki karzełka brzemię włożył Atlasa [I, 4].

W zacytowanym fragmencie Prologu ujawniają się najbardziej specyficzne elementy warsztatu pisarskiego Mistrza Wincentego: wysoki stopień metaforyzacji, obfite stosowanie figur retorycznych (poliptoton, paronomazja), aluzyjność, skłonność do częstych porównań, peryfraz, pociąg do gier słownych, a także uczoność tak nieposkromiona, że wymagająca złagodzenia poprzez użycie toposu skromności. Czasami erudycja autora skrywa się w zręcznej aluzji, tak jak choćby w powyższym przykładzie, gdzie Kadłubek dowcipnie odwołuje się do słynnej sentencji o „karłach na ramionach olbrzymów”, którą w traktacie Metalogicon Jan z Salisbury przypisał Bernardowi z Chartres (XII wiek). Częściej jednak szerokie horyzonty intelektualne Mistrza Wincentego wskazane są wprost. Orędownikiem erudycji polskiego kronikarza jest postać arcybiskupa Jana, który komentuje opowieść biskupa Mateusza o rodzimych dziejach poprzez cytaty i exempla zaczerpnięte z piśmiennictwa klasycznego. W ten sposób Kadłubek nawiązuje m. in. do pism Boecjusza, Cycerona, Horacego, Kwintyliana, Lukana, Owidiusza, Pliniusza, Plutarcha, Seneki, Terencjusza, Wergiliusza. Jeśli więc ktokolwiek chciałby dziś w mocy utrzymać tezę o tym, że zainteresowanie kulturą starożytną pojawiło się w Europie dopiero na przełomie XV i XVI wieku, zaś średniowiecze to okres intelektualnego barbarzyństwa, można mu – dla podreperowania publicznego wizerunku – zalecić lekturę współczesnej edycji Kroniki polskiej lub chociaż dołączonego do niej indeksu osobowego. W tym miejscu warto dodać, że Mistrz Wincenty znakomicie orientował się również w literaturze wieków średnich, czytał np. Alana z Lille, Bernarda Silvestris, Wilhelma z Conches, Jana z Salisbury. Jak pisał Marian Plezia, dzieło Kadłubka jest „wymownym dokumentem przeszczepiania do Polski najświeższych zdobyczy ówczesnej cywilizacji, przede wszystkim tradycji prawa rzymskiego i kanonicznego oraz odkrywanych wówczas na nowo wartości antycznej literatury rzymskiej”.

Trzeba przy tym wszystkim podkreślić, że zasadnicza strategia twórcza Mistrza Wincentego nie sprowadzała się do atrakcyjnego w odbiorze odzwierciedlenia biegu polskich dziejów, ani nawet do włączenia rodzimej historii w obręb opowieści o cywilizacji europejskiej (w tym kontekście opis militarnych przewag „naszych zastępów, [które] w licznych walkach wybiły wiele tysięcy” Gallów [I, 3], przestaje być li tylko niepojętym łgarstwem). Aczkolwiek i te cele nasz kronikarz osiągnął ze znakomitym rezultatem. Autorowi Kroniki polskiej chodziło bardziej o wykazanie moralnych aspektów historii, aktualnej i żywej, obecnej w exemplach wartości cnót kardynalnych (quadriga virtutum), o ukształtowanie wzorca władcy, polityka, osoby publicznej oraz podwalin państwa, rządzonego z poszanowaniem dla prawa i ładu społecznego.

Dzieło Mistrza Wincentego jest zatem politycznym moralitetem, a zarazem historycznym traktatem, ujętym w formę dialogiczno-narracyjną wykładem o średniowiecznych stylach politycznego myślenia, o trzech filarach wspólnotowego porządku: rzeczpospolitej, ojczyźnie i ojcowiźnie (res publicapatriapatrimonium).

* * *

Paweł Jasienica rozpoczyna rozważania o dziele Wincentego Kadłubka od autobiograficznego epizodu, opisując swój udział w celebrowanych w 1923 roku obchodach siedemsetlecia śmierci kronikarza. Czternastoletni gimnazjalista dołączył wówczas do wielotysięcznej procesji, która zmierzała od Opatowa w kierunku wsi Karwów, ze zdziwieniem obserwując pielgrzymów obmywających sobie twarze w miejscowej rzeczułce, nie ze względu na upał – była wszak już jesień – ale ze względu na wiarę w cudowną, uzdrawiającą moc wody, leniwie płynącej przez obficie zadrzewioną dolinkę. Po czterdziestu latach autor Trzech kronikarzy, czytając szkic Mariana Plezi, poświęcony imieniu Kadłubka, uzmysłowił sobie, że Mistrz Wincenty wcale nie pochodził z Karwowa pod Opatowem, lecz z Kargowa pod Stopnicą, u ujścia Nidy. Myślę, że ten uświadomiony pierwszy błąd, konstytutywny, źródłowy, mógł po latach jakoś symbolicznie zaważyć nad oceną, którą eseista wystawił średniowiecznemu dziejopisowi.

Sto lat później wiemy dużo więcej o twórczości pierwszego polskiego pisarza i choć przeszłość poskąpiła rzetelnych świadectw, znamy szczegóły, konteksty, bibliografia przedmiotowa stopniowo i nieuchronnie przyrasta. Ale czy dojrzeliśmy do przeczytania ze zrozumieniem dzieła XII-wiecznego intelektualisty, który za Alanem z Lille powtarzał, że „cnota jest sprawnością umysłu dobrze ukształtowanego” [II, 24]? Dobrze ukształtowany, bene constitutus… Oby kolejna rocznica śmierci błogosławionego kronikarza stała się okazją do głębszej refleksji moralnej nad politycznym kształtem naszego czasu i naszej wspólnoty.

Jacek Głażewski – dr hab., historyk literatury. Pracuje w Instytucie Literatury Polskiej UW, zajmuje się literaturą i kulturą staropolską.

***

[Autor korzystał z tekstów: Mistrz Wincenty (tzw. Kadłubek), Kronika polska, tłum. i oprac. B. Kürbis, Wrocław 1996 („Biblioteka Narodowa” s. I, nr 277); Charles Homer Haskins, Renesans XII wieku, tłum. i oprac. J. Soszyński, Warszawa 2021 („Fontes Rerum Ad Historiam Scientiae Spectantium” vol. XXXI); Paweł Jasienica, Trzej kronikarze, wstęp H. Samsonowicz, Warszawa 2008; Teresa Michałowska, Klucz semiotyczny: czym była „trudna ozdobność”? [w:] tejże, Szkice mediewistyczne, Warszawa 2014 („Studia Staropolskie. Series Nova”); Marian Plezia, Kronika Kadłubka na tle renesansu XII wieku, „Znak” 1962, nr 7-8; o. Klemens Świżek, Rozwój kultu błog. Mistrza Wincentego Kadłubka (1226-1976), „Więź” 1977, nr 10; Maciej Włodarski, Wstęp [w:] Średniowieczna proza łacińska w Polsce, wstęp i oprac. M. Włodarski, Wrocław 2022 („Biblioteka Narodowa” s. I, nr 341)]