Aktualności

27.09.2018

Kulisy produkcji spotu promującego kampanię „Mała książka – wielki człowiek”

Jeden scenariusz, dwoje celebrytów, trzy wersje montażowe, cztery dni zdjęciowe, pięcioro małych aktorów i milion spraw do załatwienia. Mniej więcej tak wyglądała praca nad produkcją spotu „Mała książka – wielki człowiek”. A szczegóły? Poniżej.

„Pierwszy dotyk… pierwszy kontakt… pierwsze kroki… pierwsze rozczarowanie… i pierwszy sukces!” – słyszymy głos lektora. A na ekranie dzieci – od noworodka po 3-latkę, każde w scenie z książką „Pierwsze wiersze dla…”. Mali aktorzy cechują się dużą hmmm… spontanicznością, dlatego ścisłe trzymanie się scen rozrysowanych w storyboardzie mogłoby wprowadzić niepotrzebną sztuczność. Przyjmujemy więc ogólne założenie: kręcimy ujęcia, które oddają charakter sceny. A w jaki sposób dzieci zagrają dotyk czy rozczarowanie, to już kwestia artystycznej interpretacji. W efekcie powstają godziny materiału filmowego i alternatywne wersje spotu, z których po wielkiej burzy mózgów wybieramy tę jedną.

Przygotowania

Samo kręcenie materiału zajmuje najmniej czasu. Wcześniej potrzeba wielu dni na koncepcje, decyzje, scenariusze i rysunki poszczególnych scen. To jeszcze nic… Później przychodzi czas na zorganizowanie aktorów, techników, kompozytora muzyki, celebrytów, stylistów, psychologa dziecięcego, studia filmowego, scenografii, studia dźwiękowego
i tego, żeby każdy był tam gdzie ma być o wyznaczonej porze. Wtedy zaczynają się zdjęcia, montaż, postprodukcja. I na koniec prezentacja gotowego materiału, modyfikacje, autoryzacje i przekazanie plików stacjom telewizyjnym. Wszystko jak zwykle pod presją czasu.

Dzieci rządzą!

Pierwszej sceny z noworodkiem szukaliśmy w bazach zdjęć i filmów, bo kto pozwoli się władować ekipie z kamerą na porodówkę? Ale potem już zostaje nasza inwencja. Dni zdjęciowe z Amelką (6 m-cy), Tymkiem (1 rok) i Mają (1,5 roku) rządzą się swoimi prawami. Amelka obśliniła książkę (która jest bezpieczna dla maluchów, sprawdziliśmy). Nie szkodzi. Mamy egzemplarz zapasowy. Po pierwszych dublach Tymek potrzebuje drzemki? Jasne! Ekipa sączy kawę i grzecznie czeka. Okazuje się, że to dobra strategia, bo najlepsze ujęcia powstają, gdy maluch jest wypoczęty i już oswojony z kamerą. Maja nie chce się rozczarować książką i mamy same sceny radości… Ok. Zmieniamy koncepcję. Dumni rodzice proszą o tzw. surówkę (nieobrobione ujęcia) z planu, bo mówią, że tylu zdjęć swoim pociechom to jeszcze nie robili.

Ostatnia prosta

Montaż pierwszych scen musi dziać się na bieżąco, w trakcie przygotowań planu zdjęciowego do sceny finałowej
z Joanną Koroniewską, Maciejem Dowborem i 3-letnią Łucją. Inaczej nie zdążymy z emisją. Zdjęcia są zrobione, na razie to gigabajty ujęć. Trzeba wybrać. Muzyka jest gotowa, ale jeszcze nie spełnia naszych oczekiwań. Eksperymentujemy dalej.  Zatem ekipa reżyserska i techniczna zakasuje rękawy, tymczasem produkcja wre. Stylizacja dzieciaków – dalej nie wybraliśmy właściwych ubranek dla Mai i Łucji – kolejny shopping. Przy okazji kupujemy upominki dla dzieci. Czy scenografia jest już ustalona?  Trzeba jeszcze przygotować brief dla stylistów, muszą zdążyć skompletować odpowiednie sety ubrań. Czasu coraz mniej…

Jest już środa, a my w lesie.

Środa.

5:30. Pobudka i szybkie śniadanie.

7:00. Wchodzimy do studia o wdzięcznej nazwie „Las”. Ekipa techniczna montuje dźwig pod kamerę. Ustalamy ostatnie detale scenografii.

8:00. Na planie są już Joanna Koroniewska z managerką i stylistką. Czas na włosy, make-up i stylizację. Wieszaki uginają się pod ciężarem zestawów wypożyczonych od projektantów, ale wybór i tak zgodnie pada na propozycję
z sieciówki.

9:30. Przyjeżdża Maciej Dowbor oraz Łucja z rodzicami. Stylizacja, make-up, rozmowa z psychologiem dziecięcym
i wszyscy aktorzy są gotowi do pracy. My też.

10:30. Zaczynamy. Podejście pierwsze… Na planie jest prawie 30 osób, w tym 2 celebrytów, 3-letnia Łucja,
jej 6-miesięczna siostra oraz 6-miesięczna córeczka Państwa Dowbor z opiekunką. Jesteśmy przygotowani na ewentualne przesunięcia, przerwy lub niespodziewane zdarzenia, ale wszystko idzie zgodnie z planem. Więc już 3 godziny później…

13:30. Pada ostatni klaps. Filmowy rzecz jasna.

14:00 Zasłużony lunch i część ekipy przenosi się do studia dźwiękowego na nagranie lektorskie i post synchronizację.

15:30. Koniec zdjęć. Zmęczeni, ale zadowoleni zabieramy się do zmontowania finalnych wersji spotu.

Poniedziałek. Wielki dzień. Pokazujemy efekty pracy. Są wzruszenia i uśmiechy. Wspólnie ustalamy listę poprawek
i przygotowujemy finalny montaż.

Wtorek. Autoryzacja materiału przez Joannę Koroniewską, Macieje Dowbora oraz rodziców małych aktorów.

Środa. Pliki bezpiecznie lądują na serwerach stacji TV. Teraz zostaje nam poczekać do poniedziałku i zasiąść przed ekranem TVP, Polsatu czy TVN.

Relację z planu filmowego można obejrzeć na facebooku kampanii, a poniżej prezentujemy spot, który ją promuje: