Aktualności

10.10.2018

Książka tygodnia: „Wiara” Anny Kańtoch

Zadziwiające, jak wiele może się wydarzyć w jednej niedużej dolnośląskej miejscowości w ciągu kilku wiosenno-letnich miesięcy 1986 roku: zagadkowe morderstwa młodych, nieznanych w okolicy kobiet, tajemnicze zniknięcia trzech poprzednich miejscowych proboszczów i protesty hipisów przeciwko powstającej w pobliżu wioski elektrowni jądrowej. Tę gęstą jak upalne lipcowe powietrze atmosferę w Rokitnicy podkręcają echa katastrofy czarnobylskiej i pojawiający się co jakiś czas napis na drzwiach kościoła: „zło przyjdzie ze wschodu”.

W Wierze Anny Kańtoch – drugim kryminale w jej dorobku – toczą się w zasadzie dwa równoległe śledztwa. Punktem wyjścia dla obu jest śmierć elegancko ubranej dziewczyny, znalezionej przez księdza na torach nieopodal starego metalowego krzyża, o którym nikt we wsi nie chce mówić, skąd się wziął i jaką skrywa historię. Od tej pory miejscowy proboszcz i wezwany do Rokitnicy kapitan milicji prowadzą niejako dwa osobne dochodzenia ‒ duchowny usiłuje rozwikłać zagadkę zniknięć swoich poprzedników, kapitan Witczak podąża zaś tropem nieznanej nikomu we wsi zamordowanej kobiety i próbuje odkryć tajemnicę zarośniętego chaszczami krzyża oraz pojawiających się przy nim kwiatów. Ich działania, choć w wielu miejscach osobne i pozornie niepowiązane, uzupełniają się i układają w linearną historię, spiętą pod koniec książki zręcznie przeplatającymi się narracjami obu bohaterów.

Konflikt między Kościołem a władzami PRL autorka potraktowała bardzo łagodnie, w zasadzie zaledwie go szkicując. Ksiądz i milicjant, mimo pewnych wzajemnych obaw, raczej nie podchodzą do siebie z niechęcią, wręcz przeciwnie, podejmują coś na kształt współpracy. W ich relacjach dominuje rozsądek i dobre wychowanie, co w pewnej mierze kłóci się ze stereotypowym obrazem milicjanta zaciekle wojującego z Kościołem. Poza tym łączy ich psychologiczne podobieństwo: obaj są niezdolni do buntu czy radykalnych posunięć.

Istotną rolę w powieści odgrywają kobiety. W zasadzie to one, choć ustawione na dalszych planach niż główni bohaterowie, są rzeczywistymi organizatorkami tego hermetycznego świata: począwszy od bystrej milicjantki Hanki, współpracującej przy śledztwie z kapitanem Witczakiem, poprzez niepełnosprawną Ewę i gosposię na plebanii (obie skrywają tajemnice, których nie chcą nikomu wyjawić), po wiejskie gospodynie, gościnne i życzliwe, ale jednocześnie przesądne i nieufne. Ulokowanie tego sfeminizowanego społeczeństwa w rzeczywistości połowy lat osiemdziesiątych ‒ czyli w przestrzeni dobrze znanej autorce ‒ wzmacnia poczucie autentyczności i prawdopodobieństwa zdarzeń.

Wiara to powieść, której fundamentem autorka uczyniła problematykę ludowego rozumienia winy i odkupienia poprzez poświęcenie ofiary ‒ do tego zresztą nawiązują już tytuł i okładka. Nasuwa się luźne skojarzenie z Klątwą Wyspiańskiego, tu jednak interpretacja wierzeń chłopskich zyskała formę klasycznej intrygi kryminalnej. Niebezpodstawne okazuje się przekonanie wśród powieściowych księży z diecezji, że Rokitnica to parafia pechowa, czy nawet przeklęta. Obok Boga i zabobonów pojawiają się też w tej historii motywy szaleństwa i fanatyzmu, wpisane w starannie skrywaną przez hermetyczne społeczeństwo rokitniczan mroczną i tragiczną przeszłość. Kwestie moralne wynikające ze skomplikowanej sieci win i kar są, jak widać, uniwersalnym nośnikiem treści, sprawdzającym się świetnie także w takim gatunku jak powieść kryminalna.

Katarzyna Wójcik