Aktualności

21.05.2018

Książka tygodnia: "Komysze", "W stanicy", "Droga powrotna" Józefa Łobodowskiego

Chciałoby się złożyć ręce i powiedzieć: Boże mój, jak to możliwe, że trójksiąg Józefa Łobodowskiego (Komysze, W stanicy, Droga powrotna) nie był znany w Polsce… Wydane poprzednio tylko raz, w londyńskim Gryfie w latach 1955–1960. Po Czarnyszewicza „Nadberezyńcach” to najważniejszy – jestem tego pewien – powrót do Polski wielkiej literatury emigracyjnej. Niski pokłon dla Bernarda Nowaka i jego lubelskiego wydawnictwa Test za tę piękną edycję.

Józef Łobodowski (1909–1988) jest dziś w Polsce praktycznie zapomniany – z wielką szkodą dla polskiej kultury. Ten wybitny poeta, prozaik, tłumacz, kultywujący w literaturze tradycje romantyczne spędził dzieciństwo w Lublinie, a w momencie wybuchu I wojny światowej wyjechał z rodzicami do Moskwy, a następnie do Jejska na południu Rosji. W 1922 roku w ramach repatriacji wrócił do Polski i ponownie zamieszkał w Lublinie. Jego książki kilkukrotnie podlegały konfiskacie, jak choćby debiutancki tomik O czerwonej krwi, skonfiskowany przez lubelską cenzurę w 1932 roku. We wrześniu 1939 roku wziął udział w kampanii wrześniowej, 19 września wraz z brygadą gen. Maczka wycofał się na Węgry. Stamtąd, po kilku ucieczkach z węgierskich obozów internowania, przedostał się do Francji, gdzie został aresztowany. W 1941 roku wyjechał do Hiszpanii, gdzie spędził resztę życia. Znany z ostrych antykomunistycznych wystąpień, był jednym z współzałożycieli Sekcji Polskiej Radia Madryt.

W pierwszej części swojej prozatorskiej trylogii – Komyszach – poznajemy głównego bohatera, Stasia Majewskiego, dwunastoletniego Polaka, żyjącego z rodzicami i dwiema starszymi siostrami w mieście Jejsk w Kraju Krasnojarskim nad Morzem Azowskim. Ojciec, pułkownik armii carskiej, a później oddziałów jednego z białych generałów, po wkroczeniu do miasta bolszewików ocaleje wyłącznie dzięki… wcześniejszemu uratowaniu życia jednemu z przywódców powstania czerwonych. Cała rodzina żyje w ciągłym zagrożeniu: rewizje, terror, prześladowania. Utrzymują się wyłącznie dzięki domowej produkcji papierosów, którymi przedwcześnie dojrzały Staś handluje gdzie się da. Jest sprytniejszy od innych chłopców, zarabia więc też lepiej od innych. Ma oddanego, trochę starszego przyjaciela, Ormianina Griszę Aszwajanca, brata krwi, trochę już bandytę, a po jakimś czasie także „narzeczoną” Szurę. Ulice wypełnione są takimi ni to dziećmi, ni to dorosłymi, gotowymi na kradzież, czasami zabójstwo, prostytucję. W małym stopniu dotyczy to młodego Polaka, wychowanego w tradycyjnej, katolickiej rodzinie. Ale i on, siłą rzeczy, coraz głębiej wchodzi w ten świat, w którym bieda i brak jakichkolwiek norm moralnych decydują o postępowaniu ludzi.

Nadzieją na zmianę życia jest ucieczka rodziny przed władzą bolszewików. Pułkownik znajduje kontakt z przemytnikami, którzy za duże pieniądze gotowi są Majewskich i drugą polską rodzinę wywieźć z ogarniętego wojną kraju. Takie przynajmniej są deklaracje. Ale przemytnicy to tak naprawdę bandyci. Cała sprawa, dzięki kontaktom chłopca, wychodzi na jaw. Sytuacja staje się prawie bez wyjścia. Ratunkiem wydaje się opuszczenie Jejska przez rodzinę i ukrycie się w odległych o kilkadziesiąt kilometrów komyszach. Komysz, po turecku kamysz, oznacza trzcinę, sitowie, i właśnie bagna, trudno dostępne wyspy są miejscem, gdzie powstaje „republika”, w której nie rządzą ani czerwoni, ani biali, a organizacją życia zajmuje się Czarny Jegorka – bandyta, nie bojący się nikogo. Tam na dobre Staś wiąże się z Szurą,  tam budują lepiankę, tam mają nadzieję sprowadzić rodzinę.
Marzenia o przetrwaniu przerywa najazd zielonych – zbuntowanych chłopów, którzy walczą ze wszystkimi. Chłopiec, raniony, bliski śmierci, zostaje w szuwarach.

W stanicy Łobodowski prezentuje dalszą część przygód Stasia Majewskiego. Ranny, cudem uratowany przez Szurę i Griszę, za zgodą ojca ląduje w kozackiej stanicy. Kubańscy Kozacy to naród dumny, ze swoimi obrzędami, tradycjami, umiłowaniem wolności. Wśród nich młody Polak spędzi kolejne półtora roku. A Łobodowski, koncentrując wokół niego narrację, pokazuje zupełnie niepowtarzalny obraz życia w mało znanej społeczności. Ale jest to też obraz Rosji początku lat 20., zbiorowego powstania Kozaków przeciw bezwzględnej, okrutnej władzy bolszewików. Wojny bez pardonu, na wyniszczenie, bez brania jeńców. To także opis dojrzewania chłopca, dotykania erotyzmu, wchodzenia w życie, w którym łamane są utrwalone przez lata obyczaje i zasady.

W trzecim tomie cyklu, Droga powrotna, los obchodzi się ze Stasiem jeszcze okrutniej – najpierw umiera ojciec, a potem chłopiec spóźnia się na odpływający statek, którym Polacy, także matka i siostra, ewakuują się do wolnej już ojczyzny. Ląduje w dietdomie, sierocińcu, w którym bezprizorni są maltretowani i bici przez „wychowawców”, dziewczynki gwałcone. Jednocześnie tworzą się między dziećmi więzy szczególnego rodzaju, oparte na przyjaźni, specyficznym, trochę bandyckim poczuciu honoru, miłości, oddaniu. I znów, jak wcześniej, to Grisza Aszwajanc, dobry duch, opiekun Majewskiego, wyzwala go z koszmaru, daje szansę, pewnie niewielką, na powrót do wyśnionej Polski. Ale to tam też, w morzu rewolucyjnego zezwierzęcenia, odczłowieczenia znajdujemy przejmujące obrazy ginącej rosyjskiej inteligencji (lekarz opiekujący się umierającą Szurą).

Łobodowski zbudował niepowtarzalny obraz Rosji początku lat 20. (w tle brzmią gdzieś echa wojny polsko-bolszewickiej) z nieustającymi buntami, walkami wszystkich ze wszystkimi, okrucieństwem wcześniej zupełnie nieznanym, z niewyobrażalną nędzą, łamaniem wszystkich, wydawałoby się trwałych, ustalonych raz na zawsze kanonów życia. W tyglu narodowości, rozbieżnych interesów, poza centrum wielkiej Rosji, można znaleźć szamoczących się, próbujących się wyrwać z tego Armagedonu do powstającej ojczyzny Polaków, zakorzenionych, ale jednak pielęgnujących swą odrębność, chyba nawet jakieś poczucie wyższości.

Nie ma w pisaniu Łobodowskiego nienawiści; jest autentyzm, który może budzić zdumienie – w opisie obyczajów dnia codziennego, a przede wszystkim w polszczyźnie, której już nie ma. Pięknej, kresowej, z oryginalnym słownictwem, odbijającej jasnym światłem wieki minione, z tradycją, obyczajem zupełnie zapomnianym. Wielka literatura, którą czym prędzej trzeba koniecznie i natychmiast przywrócić Polsce i Polakom. 

- Wacław Holewiński

Wydawnictwo Test
Lublin, kwiecień 2018
Liczba stron: T. 1: 476; T. 2: 556; T. 3: 432
ISBN: T. 1: 978-83-7038-934-1; T. 2: 978-83-7038-942-2; T. 3: 978-83-7038-950-3